2023-10-10, Sport
Z Filipem Frankowskim, siatkarzem Agencji Inwestycyjnej Stilonu, rozmawia Przemysław Dygas
- Jak pan ocenia pierwszy wygrany mecz przed własną publicznością?
- To był ciężki pojedynek, rywal nam się mocno postawił. Dwie lub trzy piłki w odwrotną stronę i mecz mógłby się potoczyć zupełnie inaczej. Daliśmy jednak radę w decydujących momentach i mecz możemy zaliczyć jako udany dla nas.
- Ze swojej gry musi być pan zadowolony, gdyż został pan wybrany najlepszym zawodnikiem tego spotkania, zdobywając 20 punktów?
- Zawsze może być lepiej, ale dla mnie najważniejsze, że drużyna wygrała. Ja dopiero zaliczyłem kilka jednostek treningowych i cały czas się poznajemy. Wpadło nam kilka prostych piłek po zagraniach przeciwnika, ale naprawdę jak na ten krótki czas, jaki trenujemy ze sobą, to nie wygląda to źle.
- Jest pan doświadczonym zawodnikiem, który również występował w ligach zagranicznych. Miał pan jakieś propozycje z innych polskich klubów?
- Oferty były, ale otrzymałem propozycję z Gorzowa i postanowiłem wspomóc drużynę Stilonu.
- Co pan powie o atmosferze w gorzowskiej hali?
- Jestem pod wrażeniem dopingu publiczności i myślę, że jak tak będzie dalej, to na swoim parkiecie nie przegramy meczu.
- Na co w tym sezonie stać gorzowskich siatkarzy?
- Trudno powiedzieć, ja widziałem w akcji tylko dwie drużyny tej ligi. Za wcześnie na prognozy, ale będziemy się zgrywać i zawsze grać o wygraną. Warto poczekać jeszcze kilka kolejek i poznamy zespoły, które będą nadawały ton rozgrywkom.
- Dziękuję za rozmowę.
W ostatnim w tym sezonie meczu przed własną publicznością piłkarze ręczni Rajbudu Stali Gorzów zmierzyli się z silnym zespołem Gwardii Koszalin.