2024-12-07, Sport
W kolejnym meczu w Lidze Centralnej szczypiorniści Rajbudu Stali Gorzów zmierzyli się w Koszalinie z tamtejszą Gwardią.
Jeżeli na parkiecie pojawiają się zespoły z czołówki tabeli (obie drużyny dzielił tylko jeden punkt) trudno wskazać faworyta. Za Gwardią, tegorocznym beniaminkiem Ligi Centralnej, przemawiała własna hala i blisko tysięczna publiczność, a za Stalą większe doświadczenie.
Lepiej spotkanie rozpoczęli gorzowianie, którzy po trafieniach Konrada Kossa z karnego i Dawida Pietrzkiewicza prowadzili 2:0. Potem było jeszcze 3:2 dla naszych i od tego momentu do głosu doszli koszalinianie. W siódmej minucie wyszli oni na prowadzenie 4:3, a w dwudziestej minucie prowadzili już 9:5. Stalowcy jeszcze się jakoś zerwali do walki, doprowadzili do jednej bramki straty (8:9), lecz ostatnie sześć minut pierwszej połowy to była w ich wykonaniu katastrofa. Stracili aż sześć goli, strzelając tylko jedną.
Po zmianie stron gwardziści szybko powiększyli przewagę o kolejne trzy bramki i kiedy mieliśmy wynik 18:9 nikt już zapewne nie liczył na cud. Gorzowianie jednak nie poddali się, walczyli dzielnie do ostatnich minut i odrobili część strat, ale o doprowadzeniu przynajmniej do rzutów karnych nie było mowy. Gospodarze wygrali w pełni zasłużenie, będąc zespołem pod każdym względem lepszym.
Po tym meczu to Gwardia Koszalin jest teraz wiceliderem tabeli, zaś Stal Gorzów spadła na trzecie miejsce.
(red.)
E.LINK GWARDIA KOSZALIN – RAJBUD STAL GORZÓW 30:27 (15:9)
Z Michałem Olejniczakiem, wychowankiem UKS MIŚ Gorzów i reprezentantem Polski w piłce ręcznej, rozmawia Przemysław Dygas