Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Kultura »
Agnieszki, Amalii, Czecha , 20 kwietnia 2024

Była to bardzo ważna fabryka dla miasta

2023-02-10, Kultura

Z Grzegorzem Urbankiem, pracownikiem Działu Zbiorów Regionalnych w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece w Gorzowie, rozmawia Przemysław Dygas

Grzegorz Urbanek
Grzegorz Urbanek Fot. Przemysław Dygas

- Spotykamy się przy okazji promocji książki Matthiasa Lehmanna pt. „Willa Hansa Lehmanna w Gorzowie Wielkopolskim (Landsbergu)”.  O czym opowiada ta książka, w której w polskiej wersji jest pan redaktorem?

- Książka przedstawia losy willi Hansa Lehmanna oraz historię rodziny Jaehne'ów i Lehmannów, ich majątku i fabryce maszyn w Frydrychowie. Zawiera bardzo dużo źródeł ikonograficznych, a pan Matthias Lehmann przez wiele lat jeździł po wiejskich majątkach, gospodarstwach, skansenach, muzeach, gdzie skrupulatnie fotografował i dokumentował maszyny produkowane w fabryce. Praca pana Matthiasa Lehmanna był gotowa już od jakiegoś czasu. My natomiast pracowaliśmy nad jej polskim wydaniem ponad półtorej roku. Problem z tłumaczeniem książki tkwił w skomplikowanej terminologii związanej z maszynami rolniczymi, to zdecydowało o przesunięciu w czasie. Ja jestem redaktorem książki, ale jest to dzieło wielu innych osób, które pomagały przy publikacji.

- Co wiemy o rodzinie Lehmannów?

- Przede wszystkim rodzina Lehmannów, tak można powiedzieć, wkradła się w łaski rodziny fabrykanckiej Jaehne, która założyła fabrykę maszyn na Frydrychowie. Nie można tu jednak mówić o jakimś mezaliansie, gdyż rodzina Lehmannów weszła ze sporym posagiem do rodziny Jaehne i stała się potem współwłaścicielem tej wielkiej fabryki na Frydrychowie.

- Dawny Frydrychów to tereny, ogólnie mówiąc, przy wyjeździe z Gorzowa w kierunku zachodnim?

- Tak to jest wylotówka na Witnicę, kiedyś zupełna odrębność administracyjna od Landsbergu, a fabryka mieściła się na terenie dawnej gorzowskiej Agromy.

 

 

- Jak ważna to była fabryka w krajobrazie miasta?

- Była to bardzo ważna fabryka dla miasta, która zatrudniała sporo pracowników, sprzedawała maszyny nie tylko do Niemiec, ale do wielu innych krajów. Patrząc na dawną ikonografię widzimy dymiące kominy, budynki o różnej kubaturze i wysokości. Jeśli tam była odlewnia żeliwa, to musiała być zachowana ciągłość produkcji, a jak ktoś prześledzi działalność fabryki na kartach książki może dostrzec, że w fabryce utrzymywany był wręcz sterylny porządek.  Dbano o porządek i bezpieczeństwo pracy robotników. Fabryka to było wręcz małe miasteczko. Była tam stołówka, sklep, skwer, miejsca do wypoczynku i własna bocznica kolejowa po drugiej stronie szosy Kostrzyńskiej.

- Ile osób pracowało w tej fabryce?

- W szczytowym okresie pracowało tam ponad 650 osób.

- Jakie maszyny tam produkowano?

- Specjalizowano się w maszynach rolniczych, a były to młocarnie, sieczkarnie, krajalnice, parowniki na paszę dla trzody chlewnej, ratraki, sprzęt tartaczny. Produkowano również silniki spalinowe i wysokoprężne.

- W relacjach sportowych z tamtego okresu natknąć się można na informację, że przy zakładzie powstała drużyna piłkarska SC Jaehne w barwach niebiesko-białych, która istniała dość krótko, gdyż w latach 1931-1934. Czy wspomniane jest coś o tym wątku w książce?

- Nic Matthias Lehmann o tym niestety nie wspomina.

- A czy jest jakaś ciemna karta tej rodziny w czasie II wojny?

- Udział tej rodziny w przemyśle zbrojeniowym III Rzeszy był mało znaczący, a fabryka zatrudniała niewielu robotników przymusowych.

- Rodzina Lehmannów musiała uciekać przed żołnierzami radzieckimi, ale okazała willa na szczęście przetrwała. Jakie były jej powojenne losy?

- Po wojnie najpierw w budynku najpierw mieściła się Wojskowa Komenda Uzupełnień, potem prokuratura, a następnie w końcówce lat 80. XX wieku stała się siedzibą wojewódzkiej biblioteki. Willa Lehmanna była główną siedzibą biblioteki do 2007 r., kiedy oddano do użytku nowy, sąsiadujący z nią gmach.

- Z niedawno odnowioną willą Jaehnego wiąże się pewna historia ogrodnicza.

- To była całkiem spora parcela, którą pod koniec XIX wieku kiedyś kupił Carl Jaehne. Najpierw wybudowano piękną, niedawną odnowioną, willę, później powstała kamienica narożna, a następnie budynek, w którym jesteśmy, czyli willa Lehmanna. Na tej parceli był spory sad, przylegający niemal do samego stawu, gdzie było sporo róż i rosły jabłonki w tym reneta landsberska, a Carl Jaehne był zapalonym ogrodnikiem.

- Dziękuję za rozmowę.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x