2023-02-10, Kultura
Z Grzegorzem Urbankiem, pracownikiem Działu Zbiorów Regionalnych w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece w Gorzowie, rozmawia Przemysław Dygas
- Spotykamy się przy okazji promocji książki Matthiasa Lehmanna pt. „Willa Hansa Lehmanna w Gorzowie Wielkopolskim (Landsbergu)”. O czym opowiada ta książka, w której w polskiej wersji jest pan redaktorem?
- Książka przedstawia losy willi Hansa Lehmanna oraz historię rodziny Jaehne'ów i Lehmannów, ich majątku i fabryce maszyn w Frydrychowie. Zawiera bardzo dużo źródeł ikonograficznych, a pan Matthias Lehmann przez wiele lat jeździł po wiejskich majątkach, gospodarstwach, skansenach, muzeach, gdzie skrupulatnie fotografował i dokumentował maszyny produkowane w fabryce. Praca pana Matthiasa Lehmanna był gotowa już od jakiegoś czasu. My natomiast pracowaliśmy nad jej polskim wydaniem ponad półtorej roku. Problem z tłumaczeniem książki tkwił w skomplikowanej terminologii związanej z maszynami rolniczymi, to zdecydowało o przesunięciu w czasie. Ja jestem redaktorem książki, ale jest to dzieło wielu innych osób, które pomagały przy publikacji.
- Co wiemy o rodzinie Lehmannów?
- Przede wszystkim rodzina Lehmannów, tak można powiedzieć, wkradła się w łaski rodziny fabrykanckiej Jaehne, która założyła fabrykę maszyn na Frydrychowie. Nie można tu jednak mówić o jakimś mezaliansie, gdyż rodzina Lehmannów weszła ze sporym posagiem do rodziny Jaehne i stała się potem współwłaścicielem tej wielkiej fabryki na Frydrychowie.
- Dawny Frydrychów to tereny, ogólnie mówiąc, przy wyjeździe z Gorzowa w kierunku zachodnim?
- Tak to jest wylotówka na Witnicę, kiedyś zupełna odrębność administracyjna od Landsbergu, a fabryka mieściła się na terenie dawnej gorzowskiej Agromy.
- Jak ważna to była fabryka w krajobrazie miasta?
- Była to bardzo ważna fabryka dla miasta, która zatrudniała sporo pracowników, sprzedawała maszyny nie tylko do Niemiec, ale do wielu innych krajów. Patrząc na dawną ikonografię widzimy dymiące kominy, budynki o różnej kubaturze i wysokości. Jeśli tam była odlewnia żeliwa, to musiała być zachowana ciągłość produkcji, a jak ktoś prześledzi działalność fabryki na kartach książki może dostrzec, że w fabryce utrzymywany był wręcz sterylny porządek. Dbano o porządek i bezpieczeństwo pracy robotników. Fabryka to było wręcz małe miasteczko. Była tam stołówka, sklep, skwer, miejsca do wypoczynku i własna bocznica kolejowa po drugiej stronie szosy Kostrzyńskiej.
- Ile osób pracowało w tej fabryce?
- W szczytowym okresie pracowało tam ponad 650 osób.
- Jakie maszyny tam produkowano?
- Specjalizowano się w maszynach rolniczych, a były to młocarnie, sieczkarnie, krajalnice, parowniki na paszę dla trzody chlewnej, ratraki, sprzęt tartaczny. Produkowano również silniki spalinowe i wysokoprężne.
- W relacjach sportowych z tamtego okresu natknąć się można na informację, że przy zakładzie powstała drużyna piłkarska SC Jaehne w barwach niebiesko-białych, która istniała dość krótko, gdyż w latach 1931-1934. Czy wspomniane jest coś o tym wątku w książce?
- Nic Matthias Lehmann o tym niestety nie wspomina.
- A czy jest jakaś ciemna karta tej rodziny w czasie II wojny?
- Udział tej rodziny w przemyśle zbrojeniowym III Rzeszy był mało znaczący, a fabryka zatrudniała niewielu robotników przymusowych.
- Rodzina Lehmannów musiała uciekać przed żołnierzami radzieckimi, ale okazała willa na szczęście przetrwała. Jakie były jej powojenne losy?
- Po wojnie najpierw w budynku najpierw mieściła się Wojskowa Komenda Uzupełnień, potem prokuratura, a następnie w końcówce lat 80. XX wieku stała się siedzibą wojewódzkiej biblioteki. Willa Lehmanna była główną siedzibą biblioteki do 2007 r., kiedy oddano do użytku nowy, sąsiadujący z nią gmach.
- Z niedawno odnowioną willą Jaehnego wiąże się pewna historia ogrodnicza.
- To była całkiem spora parcela, którą pod koniec XIX wieku kiedyś kupił Carl Jaehne. Najpierw wybudowano piękną, niedawną odnowioną, willę, później powstała kamienica narożna, a następnie budynek, w którym jesteśmy, czyli willa Lehmanna. Na tej parceli był spory sad, przylegający niemal do samego stawu, gdzie było sporo róż i rosły jabłonki w tym reneta landsberska, a Carl Jaehne był zapalonym ogrodnikiem.
- Dziękuję za rozmowę.
Biblioteki coraz częściej pełnią rolę lokalnego centrum kulturalnego i edukacyjnego, gdzie mieszkańcy mogą nie tylko wypożyczyć książki, ale przede wszystkim mają szansę omawiać ważne dla nich kwestie społeczne czy środowiskowe.