więcej

więcej
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Trzy pytania do... »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2025

Korsak: Zatrzymaj się, a nie od razu góry przenoś

2025-04-14, Trzy pytania do...

Trzy pytania do Krzysztofa Korsaka, trenera mentalnego

medium_news_header_43286.jpg
Fot. Archiwum prywatne K. Korsaka

- Smartfony zastępują nam życie, bo się od nich uzależniliśmy. Jak rozsądnie ich używać?

- Smartfon porusza nasz układ nagrody w mózgu. W pewnym sensie jest dla nas narkotykiem, tak jak jest nim sam narkotyk, czekolada, hazard i inne tego typu uzależnienia. Jeśli korzystamy ze smartfona, który poruszy nam ten układ nagrody, to jak mamy się później zabrać za czytanie książki, w której aż tyle się nie dzieje? Książka nie jest już dla nas taka atrakcyjna, brakuje nam koncentracji. Korzystanie ze smartfona powoduje, że nie umiemy się zaciekawić innymi rzeczami. Telefon zawsze jest obok nas, nawet jak oglądamy film. I już nam ten film nie wystarcza, mamy za mało wrażeń. Jak mamy obejrzeć spokojnie serial, jeśli mamy już tak uszkodzony ośrodek nagrody? Analogicznie jak z jedzeniem – jak jemy śmieciowe jedzenie, to zdrowe nie będzie nam potem smakowało. Jak zjemy 16 kubełków lodów, wannę burgerów i kebabów, to truskawka, która sama w sobie jest fajna, nie będzie nam aż tak smakowała. I teraz tak – smartfon to jest narzędzie, z którego musimy korzystać, nie zawrócimy kijem Wisły, Warty czy nawet Kłodawki, ale trzeba się dostosować, wziąć to w ramy i próbować budować zdrowe nawyki. Na przykład po powrocie do domu niech ten telefon nie leży koło nas, ale w kuchni, a jak wchodzimy w media społecznościowe, to tylko w określonych godzinach. Mówimy tylko o psuciu nam przez smartfon układu nagrody, a on rozbija też więzi międzyludzkie, niszczy pamięć krótkotrwałą i długotrwałą, zdolności manualne, koncentrację, uszkadza wzrok, kręgosłup, dłonie, zakłóca sen, można by wymieniać dłużej.

- Jak rozumieć atakujące zewsząd określenie ,,strefa komfortu", z której wszyscy każą nam wyjść? Jeśli jest komfort, to nie trzeba z niego wychodzić...

- Nie chcę podejść zero-jedynkowo do tego, czy strefa komfortu jest dobra czy zła. Można spojrzeć na to w ten sposób, że gdybyśmy mogli robić wszystko, co nam podpowiada umysł, to cały czas byśmy jedli pizzę, czekoladę, oglądali seriale, nie chodzili do pracy i tylko leżeli. Nasze mózgi i ciała ewolucyjnie są przystosowane do tego, żeby oszczędzać energię i potrzebują minimum do przeżycia – leżenie i jedzenie to świat idealny. Tylko nasze organizmy myślą – i to jest kluczowe – krótkofalowo. Chcą teraz zjeść pączka, a nie mieć za pół roku 20 kilogramów mniej albo kratkę na brzuchu. Nasz organizm chce dla nas dobrze – zjem pączka, będę miał energię i radość, czyli przetrwam. Ale trzeba popatrzeć na to szerzej, nie tylko na to, co podpowiada nam ewolucyjnie mózg, ale co faktycznie chcemy robić w życiu, jakie mamy wartości, przekonania, czy chcemy robić inne rzeczy, rozwijać się. Jeśli chcemy, to musimy przestać leżeć i zostawić to, co nam narosło przez całe życie, a to na początku nie jest komfortowe. Jeśli chcemy, bo nie każdy chce się rozwijać, to jest jego wybór, że będzie leżał dalej. Było pokolenie, które uważało, że praca jest największą wartością, a może dla innego leżenie będzie najwyższą wartością. I OK. Jestem za tym, żeby rozszerzać ludziom perspektywę, ale niech oni robią, co chcą.

- Wyznaczamy sobie jakiś cel, łapiemy moc, góry możemy przenosić, a po krótkim czasie machamy ręką i mówimy: ,,A, niech stoją." Jak nie stracić tego początkowego ,,powera"?

- Tylko pięć - siedem procent ludzi dotrzymuje postanowień noworocznych, tylko dziesięć procent osób uzależnionych od narkotyków, po dwuletniej terapii, do nich nie wraca. Przykłady można mnożyć. To jest bardzo trudne. Na nas działa efekt luki empatycznej – w momencie podejmowania decyzji o jakimkolwiek celu, na przykład o schudnięciu, patrzymy idealistycznie, przez różowe okulary. Ten ,,power" w momencie podejmowania decyzji jest przereklamowany. Kluczem są nawyki. A my najpierw mamy ,,powera", skaczemy jak aniołki na chmurce, a potem jest rzeczywistość i codzienność. I co dalej? Arystoteles powiedział takie fajne zdanie, że doskonałość nie jest jednorazowym aktem, lecz nawykiem. Czyli my musimy tak dostosować swoje życie, żeby ten cel dopasować do codzienności. Wziąć pod uwagę, że będziemy źli, zmęczeni, niewyspani i tak dalej. Nie przechodzić od razu do wielkiego finału, tylko iść małymi krokami i z nich się rozliczać. Może ta siłownia nie codziennie, jeśli zaczynamy tam chodzić, a na początek raz w tygodniu, jeśli chcemy schudnąć, to słodycze jeść raz dziennie, a nie od razu całkiem je sobie odebrać. Kiedy podejmujemy decyzję o celu, dla mózgu to żaden problem, ale wtedy trzeba powiedzieć swojemu mózgowi: Ty, stuknij się sam w siebie, zatrzymaj się, zrób sobie lżejszy wysiłek, a nie od razu góry przenoś. Bo inaczej polegamy już na starcie, wychodzi nam ten efekt luki empatycznej, brak empatii do samego siebie w wyznaczaniu jakiegokolwiek celu. Róbmy małe kroki, odnośmy małe sukcesy, poczujmy moc sprawczą, a zrobimy postępy.

MS

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x