2025-04-08, Nasze rozmowy
Z Marceliną Stankiewicz i Martyną Chwiłką, właścicielkami Laboratorium Kosmetycznego Sorelle, rozmawia Dorota Waldmann
- Na początek proszę powiedzieć kilka słów o sobie.
Martyna: Jesteśmy założycielkami marki oraz laboratorium kosmetycznego Sorelle.
Marcelina: Z wykształcenia jesteśmy technologami kosmetyków. Nasza przygoda z kosmetykami rozpoczęła się na studiach, które wspólnie kończyłyśmy. Właściwie od początku naszego życia idziemy przez nie razem, więc i kierunki studiów skończyłyśmy takie same. Na początku była to inżynieria biomedyczna w Gdańsku - właśnie tam pojawił się temat kosmetyków i wtedy poczułyśmy, że tym chciałybyśmy zajmować się na co dzień.
- Jak zrodził się pomysł na założenie laboratorium kosmetycznego?
Martyna: Przez 1,5 roku mieszkałyśmy w różnych miastach - siostra we Wrocławiu, a ja w Gdańsku. Udało mi się znaleźć pracę w zawodzie - pracowałam w firmie produkującej kosmetyki. Przyjeżdżałam bardzo często do Gorzowa i z czasem te dojazdy zaczęły mi doskwierać. Chciałam coś zmienić, siostra też chciała wrócić do Gorzowa i stwierdziłyśmy, że to jest czas, aby otworzyć własny biznes.
Marcelina: Na drugim kierunku studiów – technologii kosmetyków na Politechnice w Łodzi padło kiedyś pytanie od wykładowcy, kto chciałby w przyszłości założyć swoją firmę i pamiętam wówczas, że my, jako jedyne się zgłosiłyśmy, więc już na studiach ten pomysł w nas kiełkował.
- Od ilu lat prowadzicie własną firmę?
Martyna: Od ponad dwóch lat. Dokładnie od listopada 2022 roku.
- Ile osób tworzy Laboratorium Kosmetyczne Sorelle?
- Trzy. Jesteśmy my dwie oraz Edyta, która przyjechała do nas na staż z Łodzi i została z nami na dłużej, co nas niezmiernie cieszy.
- Największe wyzwania, z którymi musicie się mierzyć?
Marcelina: Tych wyzwań jest sporo. Na pewno już samo prowadzenie firmy jest dość sporym wyzwaniem. Początkowo nie było aż tyle pracy. Teraz jest jej ogrom. Przez ten czas zmieniła się również nasza sytuacja prywatna – zostałam mamą, więc bardzo dużo obowiązków spadło na siostrę. Prowadzenie biznesu od podstaw, czyli zajmowanie się tak naprawdę wszystkim, jest bardzo ciężkie. To nie jest praca od 7 do 15 tylko czasami 24 godziny na dobę. Oprócz obowiązków stricte firmowych prawo kosmetyczne jest tak skonstruowane, że aby wprowadzić kosmetyk na rynek musi on przejść szereg badań. Jest mnóstwo dokumentacji, więc to pochłania bardzo dużo czasu. Pomimo wszystko sprawia nam to ogromną frajdę, bo robimy to, co kochamy. Jest nawet takie powiedzenie, że jak robi się to, co się kocha, to nie czuje się wtedy, że się pracuje. Mimo tych minusów, o których wspomniałam, na pewno nie zamieniłybyśmy tego na nic innego.
- Co kryje się pod nazwą Sorelle?
Marcelina: Sorelle pochodzi z języka włoskiego i oznacza siostry. Miałyśmy przygodę nauki języka włoskiego, to słowo zapadło nam w głowie i gdy zastanawiałyśmy się, jak nazwać naszą markę, stwierdziłyśmy jednomyślnie, że Sorelle będzie pasować idealnie.
- Jaką gamę produktów posiadacie w swojej ofercie?
Martyna: Aktualnie w ofercie mamy trzy główne linie produktów. Linia active w czarnym opakowaniu to linia kosmetyków z bardzo wysokim stężeniem składników aktywnych. Linia dermo to kosmetyki przeznaczone dla skóry bardzo wrażliwej oraz linia pro, czyli produkty profesjonalne przeznaczone do zabiegów w salonach medycyny estetycznej. Wszystkie nasze produkty są kosmetykami naturalnymi.
Marcelina: To, co nas wyróżnia, na czym nam od początku zależało – wszystkie nasze produkty są przebadane w wyjątkowy sposób.
- Jaki?
Marcelina: Produkty przechodzą badania aparaturowe, które w bardzo jasny i klarowany sposób pokazują, jak dany produkt działa na dany parametr skóry.
- To znaczy?
Marcelina: Po przebadaniu możemy napisać na naszym kosmetyku na przykład, że dany krem zwiększa poziom nawilżenia o 75 procent. To nie są odczucia aplikantów, tylko realne, potwierdzone wyniki.
Martyna: To są badania dodatkowe, które my jako producenci kosmetyków nie musiałyśmy robić, ale chcąc udowodnić skuteczność naszych produktów zdecydowałyśmy, żeby takie badania aparaturowe przeprowadzać.
- Ile trwa takie badanie aparaturowe produktu?
Martyna: Bardzo różnie, w zależności od tego, jaki parametr chcemy badać i na jakiej grupie probantów. Zazwyczaj trwa to kilka tygodni, a zdarza się także i kilka miesięcy. Podstawowe badania wymagane przy wprowadzaniu produktu na rynek trwają około 4-5 miesięcy. Najdłuższe są badania stabilności.
- Na czym polegają?
Martyna: Próbki kosmetyków – prototypy przechowujemy w różnych warunkach temperaturowych – w lodówce, w temperaturze pokojowej oraz w cieplarce i przez trzy miesiące obserwujemy, jak masa się zachowuje, czy nie pojawiają się jakieś niepożądane zjawiska.
- Jak powstaje produkt w waszym laboratorium – od pomysłu do produktu finalnego?
Martyna: W pierwszej kolejności analizujemy potrzeby naszych klientów, wsłuchujemy się w nie. Gdy pojawi się pomysł, zaczynamy od tworzenia receptury i szukamy niezbędnych surowców. Wykorzystujemy tylko surowce przebadane i certyfikowane, więc znalezienie ich także zajmuje nam sporo czasu. Następnie rozpoczynamy próby, tworzymy prototypy i zaczynamy testowanie. Wysyłamy dany produkt do niezależnego laboratorium, gdzie przechodzi szereg badań obowiązkowych i dodatkowych. W międzyczasie poszukujemy opakowań i tworzymy grafikę. Po przejściu badań rozpoczynamy produkcję.
- Co wyróżnia kosmetyki Sorelle na tle innych marek?
Marcelina: Przede wszystkim skuteczność i jakość, która jest na najwyższym poziomie, a także rodzaj badań, którym poddawane są nasze produkty. Stężenie składników aktywnych w naszych produktach jest naprawdę wysokie, a to wszystko po to, żeby one spełniały swoją funkcję.
- Automat z kosmetykami, który pojawił się w jednej z gorzowskich galerii handlowych, to wasz autorski pomysł?
Martyna: Dokładnie mojego męża, który wpadł na pomysł, żeby sprzedawać nasze kosmetyki w taki innowacyjny sposób. Od pomysłu do realizacji minęło bardzo dużo czasu, ponieważ maszyna przyjechała do nas z drugiego końca Polski, trzeba było ją okleić i zaprogramować, co wcale nie było takie proste.
- Jaki był odbiór klientów?
Marcelina: Na początku było duże WOW. Po sprzedaży widzimy, że klienci polubili ten sposób zakupu i już zastanawiamy się nad lokalizacją kolejnej maszyny.
- Gdzie oprócz automatu można zakupić kosmetyki Sorelle?
Martyna: Za pośrednictwem naszej strony internetowej, w gabinetach medycyny estetycznej, a także w naszym laboratorium przy ulicy Karnińskiej 9.
- Jakie plany na przyszłość?
Martyna: Planów jest mnóstwo. Niedawno odbyłam szkolenie z projektowania kosmetyków dla dzieci i to jest linia, którą planujemy wprowadzić w pierwszej kolejności. Będą to kosmetyki dla dzieci od pierwszego dnia życia. Będziemy starały się o rekomendację Instytutu Matki i Dziecka, więc droga może być troszeczkę wydłużona. Oprócz tego chcemy zrobić ukłon w stronę panów i stworzyć męskie kosmetyki. Zbliża się sezon wiosenno-letni, a w tym czasie zawsze jest wzmożone zapotrzebowanie na produkty z filtrem przeciwsłonecznym, dlatego intensywnie nad tym pracujemy. Mamy nadzieję, że na sezon letni zdążymy. Będą to dwa produkty – do całego ciała oraz do twarzy. Pracujemy także nad linią basic – ukierunkowaną na konkretne potrzeby skóry w gamie, której dostępne będzie serum antyoksydacyjne, nawilżające, przeciwzmarszczkowe, przeciw niedoskonałościom oraz regulujące.
- Siostrzana więź pomaga w prowadzeniu biznesu?
Marcelina: Na pewno tak. Jesteśmy dla siebie ogromnym wsparciem i zawsze możemy na siebie liczyć. Oczywiście, zdarzają się sprzeczki, ale to jest naturalne. Z całą pewnością za nas dwie mogę powiedzieć, że nasza wyjątkowa bliźniacza więź pomaga nam i dzięki niej jesteśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy.
- Dziękuję za rozmowę.
Z Kariną Tymą, gorzowianką, siedmiokrotną mistrzynią Polski w squashu, kapitanem damskiej drużyny Drexel University w Filadelfii, rozmawia Maja Szanter