2022-03-29, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Rośnie sobie roślinka w gazonie? E, po co. Lepiej będzie wyglądać w moim ogródku czy na działeczce. Rośnie sobie drzewo na skwerze? E, lepiej wyciąć, bo trochę więcej kamienia w mieście się przyda.
Tak najprościej chyba jest określić miłość gorzowian do Gorzowa. Już zaczęły się pojawiać rośliny w miejskich gazonach oraz jakieś drobne nasadzenia. I jak to zwykle bywa o tej porze roku, miłujący Gorzów i gardłujący o tej miłości zaczynają owe zielone kraść. Bo przecież taki bratek czy stokrotka milion razy lepiej będzie wyglądać na prywatne rabacie niż w miejskim gazonie. Skoro rośnie sobie na miejskim trawniku czy w miejskim gazonie, to można sobie ją zabrać, bo przecież skoro miejskie, to moje, a skoro moje, to zabieram.
Od lat patrzę na ten proceder. Od lat o tym piszę i od tych samych lat staram się zrozumieć, ale jakoś mi nie wychodzi. Nigdy nie zrozumiem, jak można ukraść mały krzaczek czy stokrotkę lub bratka z przestrzeni publicznej. Bo to zwyczajnie jest kradzież, ordynarne złodziejstwo. I tyle. Skoro wy gorzowianie – bo mnie się cały czas odmawia prawa nazywania gorzowianką – tak to miasto kochacie, to może przestańcie kraść, przestańcie niszczyć zieleń, przestańcie wycinać drzewa i wykładać każdy kawałek ziemi kamiennymi płytami. Bo za chwilę doczekacie się sytuacji takiej, jak na tym zdjęciu. Zostaną wam jakieś cudem zachowane trawki, a przed nimi trzeba będzie straż zaciągać, żeby ich nikt nie ukradł.
Bo najprościej gardłować o miłości do miasta, ale kraść kwiatki, niszczyć zieleń, paciać po fasadach, bo to przecież nie moje. Taka oto to jest gorzowska miłość do Gorzowa.
Renata Ochwat
Ps. Dziś mija 77. rocznica kapitulacji hitlerowskiej twierdzy w Kostrzynie. Walki trwały równo dwa miesiące. Została spalona ziemia i zgliszcza, zostało nic. Kostrzyn, jedno z moich miejsc na ziemi….
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.