2023-01-25, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Może jednak to dobrze. Bo może w końcu paskuda się zawali i będzie więcej przestrzeni do zagospodarowania.
Mam na myśli oczywiście deptak w ulicy Hawelańskiej i Wełnianym Rynku.
Tak na dobrą sprawę to jedyny śródmiejski deptak, który ma uzasadnienie i faktycznie jest deptakiem. I jak nadchodzi zmierzch, to tam tworzy się taki deptakowy klimacik. Miał być remont, już wszyscy witali się z gąską, a tu zonk. Nie ma i na razie nie będzie remontu. Firma z Poznania nie dostała poręczeń bankowych, co już powinno magistrat zastanowić.
Ja z jednej strony jestem zadowolona, bo jak patrzę na to, co tu się przy różnych remontach wyczynia, to włos się na głowie jeży. Powstają jakieś nowe wykwity, absolutnie nie lepsze od tego co było. Mało tego, rzadko pasujące do klimatu miasta…. Klimatu, no tak, przecież tego już nie ma.
Z drugiej strony tu niezbyt wiele można zepsuć. Drzew nie ma, bo wycięte zostały. Ostatnie owocowe padły pod pomnik, którego na szczęście wielkie do tej pory nie postawiono i coraz mniejsza szansa na to jest, bo ludzkość tubylcza chyba już się nie chce składać na takie pomniki. Co można zrobić? Położyć nowe płytki chodnikowe, dać jakieś lampy, jeszcze bardziej ograniczyć teoretycznie ruch na Wełnianym Rynku. To chyba koniec. No pod warunkiem, że kolos bez nóg, czyli paskud Przemysłówka się jednak nie zawali. Jak się zawali, to wówczas będzie więcej przestrzeni do zagospodarowania.
Można się śmiać, można żartować, można w końcu labidzić, ale coś się porobiło dziwnego. Bo naprawdę jak się przyjrzeć temu, co tu za ostatnie lata powstało, to zwyczajnie smutno się robi, że odarto miasto z resztek jego urody, z tego niemieckiego sznytu miasteczek wygodnych do mieszkania. I co inwestycja, co kolejne remonty, to coraz gorzej.
Łaziłam ostatnio po centrum Berlina, bo musiałam policzyć kilka tras turystycznych. Zaglądałam w różne zakątki. I tam jakoś nikt na siłę nikogo nie uszczęśliwia. No dobrze, to stolica. Zatem niech będą jej głębokie przedmieścia – takie Spandau lub Bernau lub niech nawet Oranienburg. Tam nie ma dyskusji – nowy chodnik kosztem starych drzew, nowa osiedlowa uliczka po wydziabaniu kostki bazaltowej lub brukowej. Nie ma, bo nikomu łącznie z mieszkańcami by takie rozwiązania do głowy nie przyszły. Może dobrze by było, aby ktoś z urzędu pojechał i się przeszedł takimi miasteczkami.
Bo zwyczajnie szkoda tego. I dlatego cieszę się, że na razie remont Hawelańskiej się odwleka. Może tym razem naprawdę w centrum coś się ładnego uda?
Renata Ochwat
Ps. Mija 745 lat od chwili, gdy margrabiowie Otto i Albrecht, przebywając w Gorzowie, wystawili akt lokacyjny miasta Barlinek. O, tam też można pojechać i zobaczyć, jak może być ładnie w mieście. Nie trzeba na przedmieścia Berlina….
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.