Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Reginy, Patryka, Zdyszka , 17 marca 2025

Można sobie wziąć nawet dobrą literaturę

2024-06-18, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Każdy książkolub staje w pewnym momencie przed tym samym – nie mam już miejsca. Po prostu. Zatem, co zrobić?

medium_news_header_40570.jpg

Mam tak, jak każdy książkolub. Zwyczajnie i po prostu. Książki mam wszędzie. I co zrobić? Cały czas zresztą odkrywam, że to mi jest potrzebne, tamto też, no i jeszcze to by się przydało. Ale pojawiają się u mnie rzeczy, które kupuję, czytam i wiem, że nie chcę tego w domu. Może to magiczne myślenie, ale tak mam. Nie chciałam mieć w domu „Łaskawych” Jonathana Littella, nie chciałam „Czerni i purpury” Wojciecha Dutki i zresztą wielu innych tytułów też. Szły do biblioteki, bo moim zdaniem to najlepsze dla książek miejsce.

Ale rozumiem, że nie wszyscy tak mają. Dlatego szalenie podoba mnie się to, co robi antykwariat przy Chrobrego. Wystawia kartony z napisem Książka do wzięcia i każdy sobie może tam pogrzebać, może coś znaleźć dla siebie, albo coś od siebie dołożyć.

 

 

Uważam, że to pięć razy lepsze, aniżeli rozkładanie książek na przystankach czy parkowych ławkach w ramach popularnej niegdyś, a nigdy przeze mnie niezrozumiałej akcji bookcrossingu. Uważam, że miejsce książek jest na półkach, ewentualnie właśnie w antykwarycznych kartonach, a nie byle gdzie w przestrzeni miejskiej.

Ponieważ znów musze się pozbyć pewnych książek, część zaniosę do biblioteki, a część trafi do antykwarycznego kartonu. Może się komuś przydadzą.

Zawsze w takiej sytuacji pojawia się pytanie – co robić, kiedy nagromadzi się ileś tytułów, do których już nikt nie sięgnie. To trudne pytanie. Zatem może posłuchać w takich razach jednego z najbardziej znanych księgarzy antykwarystów na świecie Shauna Bythella, autora „Pamiętnika księgarza”, książki, która u mnie leży na półce pod tytułem – najbardziej ulubione. Polecam.

Renata Ochwat

Ps. Mija 30 lat od śmierci Kazimierza Błaszkowskiego (89 l.), piekarza i cukiernika, pioniera miasta, założyciel dawnej piekarni „Wiedeńska” przy ul. Kosynierów Gdyńskich 24. Trzeba przywrócić pamięć.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x