2025-07-17, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Tabliczki będą białe, nazwy ulic, placów, skwerów i czego tylko czarne, zmieści się tam nawet herb miasta – czerwony, brandenburski orzeł z koniczynami w szponach.
Nie, żebym się czepiała. Ale jak było gadanie o zmianie nazwy miasta, to larum powszechne podnieśli zwolennicy przymiotnika w nazwie. Labidzili, że to koszt ogromny, że wszyscy z torbami pójdziemy, bo kto to wymyślił… Oczywiście, przesadzam, ale dokładnie tak ten lament powszechny szedł.
A teraz, kiedy magistrat objaśnił ustami swego rzecznika, że będzie taki system ujednolicania, to jakoś głosów sprzeciwu czy choćby refleksji nie ma.
Powiem tak, estetykę zacząć trzeba nie od tabliczek, choćby najpiękniejszych, ale od rozwiązania takich kwestii, jak choćby śmietniki.
Jakoś włodarzom miasta nie przeszkadza, że nowe Miejskie Centrum Kultury ma na samym paradnym wejściu takie coś. Lata mamy gorące, smród się od tych pojemników roznosi na pół centrum.
Drugie takie przykre miejsce, też w samym centrum miasta, jest przy Łokietka, tuż przy najładniejszym skwerku śródmiejskim i też nikomu nie przeszkadza.
Może zamiast zabierać się do rzeczy najmniej potrzebnej, warto zastanowić się, jak sobie z tymi cuchnącymi miejscami wstydu poradzić. Jakby co, wzór już jest – przy Kwadracie.
Renata Ochwat
Ps. Mija dokładnie 375 lat od chwili, gdy po 11 latach nieprzerwanej okupacji, w dwa lata po pokoju westfalskim kładącym kres wojnie 30-letniej (1618-1648), Szwedzi ostatecznie opuścili Gorzów. Do miasta wkroczył 100-osobowy oddział brandenburski pod dowództwem majora Hansa Friedricha von Strantza († 1656). niektórzy historycy uznają tę datę za początek garnizonu landsberskiego.
Ja wiem, że miasto jest najpiękniejsze we wszechświecie i wszystko musi być na wysoki gwizdek. Tylko dlaczego jakoś to nie wychodzi?