Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Zakład Gospodarki Mieszkaniowej »
Aleksego, Bogdana, Martyny , 17 lipca 2025

Remont tych budynków pochłonąłby koszmarne pieniądze

2025-07-17, Zakład Gospodarki Mieszkaniowej

Z Pawłem Nowackim, dyrektorem Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej, rozmawia Renata Ochwat

Dyrektor Paweł Nowacki
Dyrektor Paweł Nowacki Fot. Renata Ochwat

- Panie dyrektorze, konserwator zabytków nagle zablokował rozbiórkę przy ulicy Przemysłowej i Prostej. Jak przyjęliście tę decyzję?

- Rozczarowująco. Byliśmy mocno zaskoczeni i rozgoryczeni.

- Dlaczego?

- Staram się spojrzeć na decyzję zupełnie obiektywnie, uwzględniając aspekt ochrony obiektów zabytkowych. Niestety, w tym konkretnym przypadku nie znajduję zrozumienia dla decyzji i wstrzymania prowadzonych prac wyburzeniowych. Budynki stały od kilku, a nawet kilkunastu lat puste, wyłączone z użytkowania. Sukcesywnie wysiedlaliśmy mieszkańców ze względu na niewłaściwy stan techniczny budynków oraz niespełnienie obecnych wymogów i standardów mieszkaniowych.

- Co tam było nie tak?

- Obiekty te od lat nie spełniały żadnych norm technicznych wymaganych w XXI wieku. Toalety mieściły się na półpiętrach, nie było łazienek, a lokale ogrzewano źródłami na paliwo stałe. Obecnie nikt nie chce mieszkać w takim standardzie. Jak wspomniałem, proces wysiedlenia mieszkańców rozpoczęliśmy blisko piętnaście lat temu. Bo pogarszała się sprawność techniczna nieruchomości. I choć były one zabezpieczone, to przez długi okres dochodziło tam do aktów wandalizmu, dewastacji, włamań i kradzieży, między innymi zdemontowano wszystkie instalacje. Mało tego, kilkakrotnie wywołano pożar.

- Można postawić tezę, że były to budynki już wyeksploatowane?

- Oczywiście. Krótko mówiąc, obiekty naprawdę były bardzo, bardzo mocno zniszczone, w stanie awaryjnym. Częściowy brak połaci dachowych, spękania i uszkodzenia murów zewnętrznych i wewnętrznych, odkształcenia, wybrzuszenia ścian zewnętrznych, silne zawilgocenie i zagrzybienie, uszkodzona część stropów lub całkowicie zarwana. Biorąc to wszystko pod uwagę, przyznam się, że trudno dostrzec wartości architektoniczno-konserwatorskie, które pozwalałyby na odtworzenie i przywrócenie budynkom dawnych walorów estetycznych i użytkowych.

- Ale dałoby się to dziś zrobić.

- Dzisiejsza technologia pozwala na zastosowanie wielu rozwiązań. Ale jak wspomniałem wcześniej, wymaga to dostosowania obiektu do obowiązujących przepisów i norm, aby uznać go bezpiecznym w użytkowaniu. Mowa tu między innymi o nośności i stateczności konstrukcji, izolacyjności cieplnej, bezpieczeństwie przeciwpożarowym czy korzystaniu przez osoby niepełnosprawne. To jest całkowita przebudowa istniejących budynków, która generować będzie ogromne nakłady finansowe. Natomiast w sytuacji odtworzenia i przywrócenia substancji do stanu poprzedniego uzyskamy efekt odbudowy lokali niepełnowartościowych, w których nikt nie chce zamieszkać. Koszty realizacji przewyższyłyby budowę nowego obiektu mieszkalnego.  Do tego – pytanie, z jakim systemem grzewczym? Przecież tam były piece kaflowe.

- Od których już się przecież odchodzi.

- Oczywiście. Mamy uchwałę antysmogową, źródła na paliwo stałe likwidujemy. I nawet gdybyśmy teoretycznie próbowali odtworzyć budynki, to lokale i tak byłyby puste. Trudno przyciągnąć zainteresowanie mieszkaniami, w których nie ma podstawowych pomieszczeń jak łazienka czy toaleta. Ponadto miasto miało inne plany, związane z rozwojem budownictwa komunalnego i ożywienia tej części miasta - Zawarcia. Przedmiotowa decyzja naraża miasto na duże straty społeczno-finansowe, spowoduje, że obiekty przez kolejne wiele lat będą straszyły swoim wyglądem i zablokuje to całkowicie inwestycje w tym rejonie. 

- Ale przecież remont był uzgodniony i to także z konserwatorami?

- Naturalnie. Wystąpiliśmy do organu budowlanego o pozwolenie na rozbiórkę, które uzyskaliśmy. W oparciu o decyzję rozstrzygnęliśmy postępowanie przetargowe, podpisaliśmy umowę i przystąpiliśmy do prac. A przecież te budynki, jak wspomniałem, od kilku lat były wyłączone z eksploatacji. Nikt nimi się nie interesował, na remont nie otrzymaliśmy żadnego wsparcia finansowego.

- Panie dyrektorze, co dalej?

- W poniedziałek (14 lipca - dop. red.) odbyła się ponowna wizja na przedmiotowych obiektach. Pan konserwator Błażej Skaziński skorzystał również z pomocy zewnętrznej. Na zlecenie Lubuskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w inspekcji uczestniczył rzeczoznawca budowlany. Wyszliśmy ponownie do budynków. Ocenie podlegał stan techniczny nieruchomości zarówno z zewnątrz, jak i w wewnątrz. Został spisany protokół na tę okoliczność, który potwierdził przygotowaną przez nas ocenę stanu technicznego, dla obiektu wpisanego do gminnej ewidencji zabytków. Dyskusja była merytoryczna i rzeczowa. Pan kierownik delegatury ma w tej chwili siedem dni, żeby się ostatecznie odnieść do sytuacji. Wierzę, że wczorajsza wizja sporo zmieniła, że organ konserwatorski odstąpi od wstrzymania robót, z korzyścią dla naszej lokalnej społeczności.

- Dziękuję za rozmowę.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x