2023-04-29, Żużel
Podobnie jak przed rokiem rywalizacja o indywidualne mistrzostwo świata na żużlu wystartuje w chorwackim Gorican. Nastąpi to już dzisiaj, 29 kwietnia o godzinie 19.00.
Bez względu na wyniki inauguracyjnej rundy rywalizacja i tak na dobre dopiero będzie się rozkręcała. W tym sezonie zaplanowano dziesięć rund, drugą na połowę maja w Warszawie. W porównaniu do ubiegłego roku nastąpiła tylko jedna zmiana lokalizacji. Nie będzie turnieju we Wrocławiu, gdzie po sześcioletniej przerwie odbędzie się Drużynowy Puchar Świata. Zawodnicy zaś pojadą do Rygi, gdzie już kiedyś mieli jechać, ale nie pojechali ze względu na fatalny stan toru i Grand Prix w ekspresowym tempie przeniesiono wtedy do Daugavpils.
Jak co roku, pojawia się pytanie, czy Bartosz Zmarzlik wywalczy kolejny w karierze, już czwarty złoty medal? Dla wielu jest zdecydowanym faworytem, ale nie oznacza to, że czeka go spacerek. W tym sporcie tak łatwo po sukcesy się nie sięga. Jeżeli wygra, wtedy dołączyć do trzech legend mających po cztery tytuły, czyli Barry Briggsa, Hansa Nielsena i Grega Hancocka.
Kto może zagrozić wychowankowi Stali Gorzów, obecnie już zawodnikowi Motoru Lublin w wywalczeniu czwartej korony? W Grand Prix nadal nie będzie Rosjan, co oznacza, że ostatni pogromca Zmarzlika, czyli Artion Łaguta nie będzie mógł powalczyć o swoje drugie trofeum. Apetyt na złoto od lat ma też Emil Sajfutdinow. Trzykrotny brązowy medalista IMŚ nie spełni swojego marzenia. Przynajmniej w tym roku.
Władze światowego żużla nie sprecyzowały długości zawieszenia rosyjskich zawodników, ale w tym sezonie klamka zapadła i na pewno ich nie ujrzymy w elitarnych rozgrywkach. Którzy w tej sytuacji zawodnicy mogą pokusić się o miejsce na podium na zakończenie rozgrywek?
Na pewno bardzo silną nacją będą nadal nasi reprezentanci. Nie tylko mający apetyt na wygraną Zmarzlik, ale przede wszystkim marzący od… dziecka o tytule mistrza świata Maciej Janowski. Wrocławianin do Grand Prix ma wyjątkowego pecha. Już czterokrotnie plasował się na czwartych miejscach na zakończenie rywalizacji. Dopiero przed rokiem uśmiechnęło się do niego szczęście. Kiedy przed ostatnim turniejem myślał o utrzymaniu się w gronie sześciu najlepszych zawodników, na samym finiszu awansował na trzecie miejsce w klasyfikacji końcowej mistrzostw. Pozbawiony więc już tego stresu walki o sam medal może teraz skupić się tylko na walce o mistrzostwo. Wrocławianin jest bardzo doświadczonym zawodnikiem i kto wie, czy to z nim Zmarzlik nie będzie miał najwięcej problemów. Polskich kibiców taka rywalizacja będzie tylko cieszyła.
Ciekawi również jesteśmy postawy byłego wicemistrza świata z 2017 roku Patryka Dudka. Wychowanek Falubazu Zielona Góra, od dwóch sezonów jeżdżący w Apatorze Toruń, powrócił do cyklu w 2022 roku po rocznej przerwie. Odpoczynek dodał mu dodatkowej energii do skutecznej jazdy, do ostatniej chwili walczył o medal, ale ostatecznie… nie utrzymał się w cyklu, gdyż po Grand Prix w Toruniu spadł na siódmą pozycję ze stratą zaledwie jednego punktu do czwartego miejsca i czterech do brązowego medalu. Dostał jednak dziką kartę i dalej może walczyć z najlepszymi.
Po trzech uczestników w rozgrywkach mają także Australia, Wielka Brytania oraz Dania. W przypadku ,,Kangurów’’ najwięcej do powiedzenia w walce o najwyższą lokatę powinien mieć mistrz świata sprzed sześciu lat Jason Doyle. Choć trzeba zwrócić uwagę, że o ile w lidze polskiej jeździ on najczęściej bardzo dobrze, o tyle w Grand Prix w ostatnich sezonach nie błyszczał. Był nierówny, tylko sześć razy w tym okresie stanął na podium poszczególnych turniejów, żadnego z nich nie wygrywając. Ciekawe, czy w tym roku znajdzie w sobie odpowiednią motywację.
Dwaj następni to 27-latkowie Max Fricke i Jack Holder. Obaj mają sporo talentu, ale czas leci, a jeszcze chyba nie dojrzeli do walki o wysokie miejsca. Ten pierwszy ma już trochę doświadczenia jazdy w Grand Prix, zaliczył 26 występów, dwukrotnie wygrywał, raz w Toruniu i raz w Warszawie, ale to wciąż za mało, żeby zaliczyć go do grona faworytów. Dla młodszego z braci Holderów jazda w Grand Prix to wciąż nowość, choć miał już okazję trzynastokrotnie pokazać się na torze. Najlepiej poszło mu w Cardiff w zeszłym roku, gdzie był piąty.
Jeżeli chodzi o Brytyjczyków, to tutaj główną postacią jest trzykrotny mistrz świata Tai Woffinden. Jego największą zaletą jest doświadczenie i jeżeli tylko wszystko mu zagra, jak sobie zaplanuje, to jest w stanie ponownie włączyć się do walki o medal. Od 2013 roku praktycznie co roku zdobywa medal albo jest bliski tego wyniku. W przypadku 25-letniego Roberta Lamberta i rok młodszego Daniela Bewley można właściwie to samo napisać, co przy dwóch młodszych Australijczykach. Bardziej doświadczony jest Lambert, ma za sobą 31 występów w Grand Prix, dwukrotnie w zeszłym roku stanął na podium, do ostatniego turnieju walczył o medal, przegrał go o trzy punkty. Podobnie Bewley, któremu do trzeciego miejsca w klasyfikacji generalnej do brązu zabrakło czterech punktów. W zeszłorocznych turniejach aż dwukrotnie wygrywał na torach w Cardiff i we Wrocławiu. Słabsza końcówka sezonu spowodowała, że nie stanął na podium na zakończenie rywalizacji.
Dużo do powiedzenia tradycyjnie mogą mieć Duńczycy, szczególnie wciąż głodny wymarzonego złotego medalu Leon Madsen. 35-latek po wywalczeniu wicemistrzostwa świata w 2019 roku i w ubiegłym cały czas zapowiada walkę o ten najcenniejszy laur. Niektórzy wskazują, że szybciej od niego mistrzostwo może trafić do jego rodaka, Mikkela Michelsena. Zawodnik jeżdżący od tego sezonu w częstochowskim Włókniarzu ma smykałkę do żużla, z roku na rok prezentuje się coraz bardziej dojrzale i kto wie, czy nie nadchodzi jego czas. Jego rówieśnik (obaj mają po 29 lat) Anders Thomsen chyba wolniej dojrzewa sportowo od rodaka, a do tego w ubiegłorocznym Grand Prix Challenge doznał paskudnej kontuzji wielokrotnego złamania nogi i wciąż nie wiadomo, jaki to będzie dla niego sezon po okresie rekonwalescencji. A w Grand Prix trzeba być przygotowany do walki na 110 procent. Tutaj każda słabość zostanie natychmiast wykorzystana przez rywali.
W gronie stałych uczestników mamy jeszcze dwie gwiazdy światowego żużla. Fredrik Lindgren od kilku sezonów walczy o złoto, ale na razie musiał zadowolić się dwoma brązowymi medalami w latach 2018 i 2020. W zeszłym roku przegrał medal o trzy punkty. Zastanawia bardzo natomiast Martin Vaculik, zawodnik przez wielu uważany za żużlowca o ogromnych możliwościach, ale nie radzącego sobie w Grand Prix. W najlepszym swoim sezonie, przed czterema laty był piąty w końcowej klasyfikacji. Czy w tym sezonie będzie lepiej? Zobaczymy…
Stawkę uzupełnia jedyny debiutant w cyklu, Kim Nilsson. Szwed sprawił dużą niespodziankę w Glasgow, gdzie w sierpniu zeszłego roku wygrał Grand Prix Challenge. 33-latek to trzykrotny medalista Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów (srebrny i 2 brązowe), pięć razy otrzymywał dziką kartę na starty w pojedynczych rundach Grand Prix w Szwecji. Nigdy jednak nie błysnął i trudno przypuszczać, żeby poradził sobie w tegorocznym cyklu, ale wywalczył awans na torze i w pełni należy mu się start w tych rozgrywkach.
24 czerwca Grand Prix zawita do Gorzowa. Dzień wcześniej na ,,Jancarzu’’ odbędzie się SGP-2, czyli jedna z finałowych rund Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów.
Robert Borowy
95. Bartosz Zmarzlik (Polska)
30. Leon Madsen (Dania)
71. Maciej Janowski (Polska)
66. Fredrik Lindgren (Szwecja)
505. Robert Lambert (Wielka Brytania)
99. Daniel Bewley (Wielka Brytania)
692. Patryk Dudek (Polska)
108. Tai Woffinden (Wielka Brytania)
54. Martin Vaculik (Słowacja)
155. Mikkel Michelsen (Dania)
69. Jason Doyle (Australia)
105. Anders Thomsen (Dania)
233. Kim Nilsson (Szwecja)
25. Jack Holder (Australia)
46. Max Fricke (Australia)
Rezerwowi cyklu:
1. Andrzej Lebiediew (Łotwa)
2. Jan Kvech (Czechy)
3. Kai Huckenbeck (Niemcy)
4. Luke Becker (USA)
5. Dimitri Berge (Francja)
6. Timi Salonen (Finlandia)
7. Marko Lewiszyn (Ukraina)
29 kwietnia - Gorican (Chorwacja)
13 maja - Warszawa
3 czerwca - Praga (Czechy)
10 czerwca - Teterow (Niemcy)
24 czerwca - Gorzów
15 lipca - Malilla (Szwecja)
12 sierpnia - Ryga (Łotwa)
2 września - Cardiff (Wielka Brytania)
16 września - Vojens (Dania)
30 września - Toruń
Podczas ostatniej sesji rady miasta sporo rozmawiano o sytuacji w Stali Gorzów. Radni tradycyjnie byli wszystkiego ciekawi, co dzieje się w siedzibie przy ul. Kwiatowej.