2025-06-17, Gospodarka
Z danych GUS wynika, że ok. 1,55 mln Polaków czasowo przebywa za granicą. A to oznacza, że emigracja zarobkowa wciąż cieszy się dużym zainteresowaniem.
Eksperci Personnel Service przeanalizowali, gdzie Polacy mogą liczyć na najwyższe zarobki i w których branżach opłaca się szukać zatrudnienia. Wyróżnia się budownictwo, gdzie w Norwegii i Szwecji można zarobić nawet 3,8 tys. euro netto miesięcznie. W Czechach najwyższe stawki, powyżej 2 tys. euro brutto miesięcznie, czekają na pracowników opieki zdrowotnej i spawaczy. Z kolei w Niemczech w branży sprzątającej wynagrodzenia sięgają ponad 3 tys. euro brutto miesięcznie.
Z ostatnich danych GUS podsumowujących 2023 rok wynika, że poza granicami Polski czasowo przebywało ok. 1,5 mln obywateli, o 43 tys. więcej niż rok wcześniej. Zdecydowana większość, bo ok. 1,4 mln mieszkała w Europie, z czego aż 896 tys. w krajach Unii Europejskiej. Najwięcej Polaków przebywało w Wielkiej Brytanii (440 tys.), Niemczech (436 tys.), Holandii (128 tys.), Norwegii (80 tys.) oraz Irlandii (68 tys.).
– W ostatnich dwóch latach widzimy wzrost zainteresowania wyjazdami do krajów skandynawskich. Norwegia i Szwecja stają się coraz popularniejszym kierunkiem wśród Polaków nie tylko ze względu na atrakcyjne zarobki, ale także wysoką kulturę pracy – mówi Krzysztof Inglot, ekspert rynku pracy, założyciel Personnel Service.
Praca w gastronomii, hotelarstwie czy przy sprzątaniu nie wymaga zwykle formalnych kwalifikacji, ale nadal potrafi być opłacalna. W Niemczech osoby zatrudnione w gastronomii mogą liczyć na zarobki rzędu 2,3 tys. euro brutto miesięcznie. Niewiele mniej oferują Czechy – 2 tys. euro brutto miesięcznie. Branża ta często przyciąga studentów oraz osoby szukające sezonowego zatrudnienia. W branży sprzątającej szczególnie atrakcyjne są stawki w Niemczech – nawet 3,1 tys. euro brutto miesięcznie. Norwegia i Szwecja oferują ok. 2,5 tys. euro netto miesięcznie, a Czechy – 2 tys. euro brutto miesięcznie.
W sektorach takich jak budownictwo, spawalnictwo czy opieka zdrowotna wynagrodzenia dla Polaków pracujących za granicą są bardzo atrakcyjne, jednak wiążą się z koniecznością odpowiednich umiejętności, doświadczenia zawodowego, a często także znajomości języka kraju, w którym podejmuje się zatrudnienie. W branży budowlanej w Norwegii i Szwecji można zarobić średnio ponad 3,8 tys. euro netto miesięcznie, podczas gdy w Niemczech – od 2,6 tys. do 2,7 tys. euro brutto miesięcznie, a w Czechach – 2,1 tys. euro brutto miesięcznie.
Jeszcze lepiej wypadają zarobki w spawalnictwie i obróbce – w Skandynawii dochodzą do 4,2 tys. euro netto miesięcznie, w Niemczech wynoszą ok. 2,9 tys. euro brutto miesięcznie, a w Czechach – między 2,1 tys. euro a 2,2 tys. euro brutto miesięcznie. W tych zawodach kluczowe są jednak odpowiednie uprawnienia. Pracodawcy najczęściej wymagają certyfikatów potwierdzających kwalifikacje oraz doświadczenia w pracy z określonymi metodami spawania czy obsługą maszyn przemysłowych.
W opiece zdrowotnej, gdzie rośnie zapotrzebowanie na opiekunów osób starszych, najwyższe zarobki oferuje Szwecja – od 2,6 tys. do 3 tys. euro netto miesięcznie. W Niemczech to 2,3 tys. euro miesięcznie, a w Czechach przedział wynosi między 2,1 tys. a 2,2 tys. euro brutto miesięcznie. Branża ta dynamicznie się rozwija ze względu na starzejące się społeczeństwa Europy.
– Choć Skandynawia zdecydowanie dominuje pod względem wysokości wynagrodzeń i wysokiej jakości warunków pracy, obserwujemy również rosnące zainteresowanie takimi kierunkami, jak Austria, Belgia czy Hiszpania. Wiele osób rozważa je jako alternatywę, nie tylko z powodu zarobków, ale także klimatu, stylu życia czy dostępu do konkretnych ofert w niszowych zawodach. Widać też coraz większą świadomość wśród pracowników. Nie chodzi już tylko o wysokość pensji, ale o stabilność, świadczenia socjalne i możliwość rozwoju. To zmiana, która będzie coraz mocniej kształtować migrację zarobkową w najbliższych latach – podkreśla Krzysztof Inglot, ekspert rynku pracy, założyciel Personnel Service.
Marta Pietras
Biuro prasowe Personnel Service
Porównanie średnich cen najczęściej sprzedawanych samochodów na wtórnych rynkach Europy Środkowej może prowadzić do zaskakujących wniosków.