Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Nasze rozmowy »
Brygidy, Loreny, Marcina , 8 października 2024

Zacznijmy rozmawiać z własnymi dziećmi

2024-01-25, Nasze rozmowy

Z Wojciechem Hermanem, lek. psychiatrą z Centrum Zdrowia Psychicznego w Gorzowie, rozmawia Maja Szanter

medium_news_header_39009.jpg
Fot. Maja Szanter

- Stan zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży – jak wynika z badań – jest alarmujący. 

- Bezdyskusyjnie jest to problem.

-  Skąd może on wynikać?  

- Niewątpliwie możemy te przyczyny podzielić na ogólne grupy. Są to kwestie rodzinne – rozstania rodziców, wychowywanie w rodzinach niepełnych, zrekonstruowanych czy emigracyjnych. Ponadto jest to natłok obowiązków rodziców, przez co mniej czasu mogą poświęcić dzieciom. Ten kontakt jest często lakoniczny, sprowadzany do pytania: ,,Jak było w szkole?”, zadowolenia z powierzchownej odpowiedzi  i na tym zainteresowanie się kończy. Mamy też słabe i zaburzone relacje rówieśnicze w dobie Internetu, portali społecznościowych, mało jest bezpośrednich kontaktów interpersonalnych.

- Dzisiejsza młodzież jest mało odporna na nieprzychylne oceny rówieśników? 

- Dzisiejsze nastolatki są słabsze psychicznie, ale też uwzględnijmy, że zasięg krytyki jest większy. My też chodziliśmy do szkoły, nie każdy był w klasie lubiany, były konflikty, trochę się z kogoś pośmiano i na tym zwykle się kończyło. Dziś skala i zasięg tych złych opinii są szersze. Ktoś wrzuci nagraną sytuację do sieci i dowiaduje się o tym dużo szersze grono.

- Niedawno w mediach pojawiła się kampania ,,Młode głowy – Rozmowa ma moc”. Wspierany przez rapera Bedoesa 2115 i Martynę Wojciechowską projekt służy temu, by przekonać młodych ludzi, by mówili o swoich problemach. Rzeczywiście nie chcą rozmawiać o tym, co ich boli?

- Pytanie jest, czy mają z kim. Często niestety nie mają gdzie pójść. Rodzice często nie mają czasu i możliwości, by między jednym a drugim etatem usiąść i porozmawiać z dzieckiem. Tę rolę rodziców będę akcentował. Nie patrzmy jednak tylko na to, gdzie leży wina, zastanówmy się nad rozwiązaniem problemu.

- Ale najczęściej jest tak, jak pan powiedział, że kontakt rodzica z dzieckiem ogranicza się do pytania, jak było w szkole, przez co jest ono sprowadzone tylko do roli ucznia. A gdzie jego przeżycia i emocje?

- Niewątpliwie tak jest, ale też młodym ludziom nie są okazywane uczucia przez najbliższe im osoby, czyli rodziców. Młody człowiek nie ma kiedy przetrawić emocji, ma za dużo bodźców, od najmłodszych lat bierze udział w wyścigu szczurów.

- Który często generują właśnie rodzice…

- Oczywiście. Dziś pacjentka opowiadała mi, że jej syn w piątej klasie zaczął trenować na poważnie jedną z dyscyplin sportowych i ma treningi pięć razy w tygodniu rano i trzy razy po południu. To osiem treningów tygodniowo.  Kiedy to dziecko ma odpocząć, nawiązać jakieś kontakty rówieśnicze, ponudzić się, jak ma tak intensywne życie przed szkołą i po szkole? Czasem trzeba studzić ambicje rodziców, którzy w taki sposób chcą leczyć własne kompleksy, czy przerzucić obowiązek opieki i wychowania na instytucje czy osoby drugie. 

- Mamy już sporo potencjalnych przyczyn złej kondycji psychicznej dzieci i młodzieży.

- Weźmy jednak pod uwagę, że u osób do 18. roku życia większość wizyt u psychologa i psychiatry jest spowodowana zaburzeniami zachowania, problemami wychowawczymi. Na szczęście  rzadko mamy do czynienia z chorobami psychicznymi.

- Jak i kto powinien wyłapać, że z dzieckiem dzieje się coś niedobrego?

- Absolutnie pierwszymi osobami powinni być rodzice czy opiekunowie. Oddzielmy jednak dzieci po prostu niegrzeczne, których jest większość, od dzieci mających realny problem w sferze psychicznej.

- Czy nastolatek zamykający się po szkole w swoim pokoju na resztę dnia, izolujący się, niechętny kontaktom to już sygnał alarmowy czy normalny etap rozwojowy, który trzeba przeczekać?

- U dużej części nastolatków niechęć do nawiązywania relacji z rodzicami, nietraktowanie ich jako autorytetu czy nawet nieposłuszeństwo to naturalny etap rozwojowy. Dla nastolatka autorytetem są rówieśnicy i to z nimi dąży do kontaktu. Na pewno nie możemy stwierdzić, że gorszy kontakt z rodzicami z automatu jest objawem patologicznym czy że konieczna jest wizyta u lekarza psychiatry.

- Tylko że w ten sposób rodzice mogą przeoczyć poważny problem. Widzą, że z dzieckiem dzieje się – w ich opinii – coś niedobrego, martwią się. Co wtedy mają zrobić?

-  Na pewno nie zaczynać od wizyty u psychiatry dziecięcego. To może się okazać konieczne na dalszym etapie postępowania diagnostyczno-terapeutycznego. W sytuacjach, które martwią rodziców, można się zgłosić do psychologa, by ten ocenił, czy dany młody człowiek wymaga terapii psychologicznej czy pokierowania do psychiatry i ewentualnego wdrożenia farmakoterapii. Ale najpierw, co podkreślam, zacząć trzeba od rozmowy czy próby nawiązania rozmów, bliższego, głębszego kontaktu rodzica z dzieckiem.

- Kiedy to się nie udaje, lepszym wyborem jest psycholog szkolny czy zewnętrzny?

- Pierwszym ogniwem powinien być psycholog lub pedagog szkolny. Często jednak młody człowiek czuje się bardziej komfortowo w obecności psychologa zewnętrznego, przed którym jest mu łatwiej się otworzyć, porozmawiać o problemach.

- Mówienie o problemach dla dorosłych jest wyzwaniem, wstydem, przyznaniem się do porażki. Dzieci mają łatwiej czy trudniej?

- Młodsze dzieci raczej chętnie mówią, nastolatki mają z tym większy kłopot, ale pamiętajmy, że psycholog po to właśnie jest kształcony, żeby próbować nawiązać szerszy kontakt i przy odpowiednio prowadzonej rozmowie dotrzeć do młodego człowieka. On nie ma jednak czarodziejskich zaklęć, nie wypowie formułki rozwiązującej problem. Jest natomiast szansa na to, że przed obcą osobą, przy odpowiednio prowadzonym badaniu młody człowiek się otworzy, powie więcej. Wówczas psycholog ma szansę na zdiagnozowanie problemu.

- Taka rozmowa odbywa się w towarzystwie rodziców?

- Tak, ale dzieci często proszą o rozmowę bez ich obecności. Zasadniczo, kiedy już się zdecydują przyjść do lekarza czy psychologa, to chętnie rozmawiają. Informujemy dzieci o obowiązującej tajemnicy medycznej, że przekazywane informacje nie mają prawa trafić do osób nieuprawnionych.

- Ale dowiedzą się rodzice…

- Pamiętajmy, że na wizytę u psychologa dziecka do 16. roku życia rodzic lub opiekun prawny musi wyrazić zgodę. Od 16. do 18. roku życia potrzebna jest zgoda i dziecka, i opiekuna prawnego. Jeżeli jest coś, co może stanowić bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia dziecka, mamy obowiązek poinformowania rodziców, mają też oni wgląd w dokumentację medyczną. Nie możemy obiecać młodemu człowiekowi, że w takich skrajnych sytuacjach rodzic nie zostanie poinformowany o przebiegu rozmowy.

- Nadal pokutuje mit, że chodzenie do psychologa czy psychiatry to wstyd?

- Cieszmy się ze szklanki do połowy pełnej. Na przestrzeni lat bardzo się to zmieniło, nie spotyka się to już z takim ostracyzmem społecznym. Niestety, jest to jeszcze obecne, szczególnie w małych środowiskach.

- Ogólnopolskie kampanie odczarowujące pomoc psychiatryczną pomagają?

- Tak, była choćby świetna kampania ,,Twarze depresji – Nie oceniam”. Druga sprawa to fakt, że problemy psychiczne stają się powszechne, dotykają ludzi z każdej grupy społecznej, niezależnie od wykształcenia, statusu, przez co staje się to powszechne. Gdy mam problemy z sercem, idę do kardiologa, gdy mam kłopot ze sferą psychiczną – korzystam z opieki psychiatrycznej. To na szczęście powoli staje się coraz bardziej oczywiste.

- Badania mówią, że około 20 procent nastolatków zmaga się z depresją. Diagnozuje się ją już u szóstoklasistów.

- Tylko teraz pojawia się pytanie o to, czym jest depresja, żebyśmy nie mylili – a jest to permanentnie mylone – ze smutkiem. Depresja jest pojęciem stricte medycznym, trzeba spełnić kryteria czasowe i wystąpienia określonych objawów. Pojęcie depresji jest wręcz poniewierane. To dotyczy także dorosłych. Po przykrym, traumatyzującym wydarzeniu, jak śmierć bliskiej osoby czy rozstanie, ktoś jest w sposób naturalny, adekwatny do sytuacji smutny, a my od razu mówimy: ,,Ma depresję”. Nie zmienia to jednak faktu, że na podstawie obserwacji niewątpliwie widzimy, że liczba zaburzeń nastroju spełniających kryteria depresji, także wśród młodzieży, istotnie wzrasta.

- Według badań pandemia pogorszyła i tak już złą kondycję psychiczną młodych ludzi.

- Bezdyskusyjnie. Bardzo wzrosła liczba przypadków zaburzeń lękowych czy nastroju zarówno u dzieci i młodzieży, jak  i dorosłych.

- Pandemia jest już jednak za nami.

- Ale problemy zostały. Młodzi ludzie przez półtora roku byli odcięci od rówieśników. W przypadku dzieci i młodzieży to szmat czasu. Czy to jest w ogóle do nadrobienia?

- Czasem problemy przerastają młodych ludzi i postanawiają odebrać sobie życie. Polska jest na niechlubnym drugim miejscu w Europie w statystykach samobójstw w grupie dzieci i młodzieży. Jakie mogą być tego  przyczyny?

- Zacząłbym od fundamentalnej kwestii, co rozumiemy przez pojęcie próba samobójcza? Każdego celowego nadużycia leków czy samookaleczeń nie możemy zakwalifikować jako próby samobójczej. Jest nią świadoma chęć odebrania sobie życia. A my często próby samobójcze i zachowania autodestrukcyjne traktujemy jako pojęcia tożsame i wówczas dane statystyczne są skrajnie odbiegające od rzeczywistości.

- Jednak problem jest.

- Oczywiście, jednak na szczęście w przypadku samobójstw, patrząc na to w skali globalnej, sytuacja nie jest aż tak dramatyczna. Jest to wówczas tragiczna historia danej osoby i jej rodziny, ale popatrzmy na liczby. W mediach można było usłyszeć o „epidemii samobójstw”, że wśród najmłodszych, czyli dzieci w przedziale wiekowym 7-12 lat, nastąpił 300-procentowy wzrost liczby samobójstw. Dwa lata temu były to dwa przypadki w skali kraju, w zeszłym sześć – statystyki podają więc, że nastąpił 300-procentowy wzrost samobójstw. W skali setek tysięcy ludzi w tym przedziale wiekowym pozostaje to, na szczęście, problem marginalny. Dodatkowo należy podkreślić, że liczba samobójstw w przedziale wiekowym 13-18 lat jest względnie stała od wielu lat (średnio 120 osób rocznie licząc od roku 2013, na podst. danych policji TUTAJ – przyp. MS).

- Każdy przypadek to jednak o jeden za dużo. Jak najbliższe osoby mogą wychwycić w zachowaniu dziecka, że nosi się z zamiarem odebrania sobie życia? Jest to w ogóle możliwe?

- Młodzi ludzie mówią o tym, nawet jeśli nie wprost, ale wysyłają sygnały. Na przykład coraz częściej mówią, że życie nie ma sensu, że nie chcą żyć, że byłoby lepiej, gdyby nie żyli, rozważają kwestie ,,życia po śmierci”. Można też zaobserwować, że dziecko gromadzi różne substancje czy leki lub zaczyna o tym mówić. Podkreślam jednak, że o ile każda śmierć jest dramatem, to w grupie milionów nastolatków jest to problem marginalny.

- Gdzie ma szukać pomocy nastolatek, który ma myśli samobójcze? On naprawdę chce się zabić czy chce pomocy?

- Młodzi ludzie chcą mówić. Jeżeli nie chcą powiedzieć o swoich problemach rodzicom, nauczycielom, pedagogom, mogą spróbować zwrócić się do osoby, do której mają zaufanie. To może być babcia czy ciocia. Są także możliwości rozmowy na czatach, portalach społecznościowych. Bardzo ważną rolę odgrywają numery pomocowe. Fundacja ,,Dajemy dzieciom siłę” przez ostatnie kilkanaście lat odnotowała ponad milion odebranych telefonów. To kosmiczna liczba, która pokazuje, jak ogromny jest problem z psychiką młodych ludzi, ale także, że ta pomoc działa.

- Jak wygląda pomoc psychiatryczna dla najmłodszych w Gorzowie? Planowane jest powstanie całodobowego oddziału psychiatrii dziecięcej.

- Wprowadzana już reforma psychiatrii dziecięcej polega na zapewnieniu opieki trzystopniowej. Pierwszy stopień, który od ponad roku funkcjonuje w Gorzowie, to opieka psychologa, psychoterapeuty oraz terapeuty środowiskowego. Drugi, który mamy od maja tego roku, to lekarz psychiatra i oddział dzienny psychiatryczny. Młodzi pacjenci leczeni w oddziale dziennym po południu wracają do domu, nie ma konieczności hospitalizacji, w międzyczasie jest prowadzona terapia i realizowany obowiązek szkolny. I trzecim stopniem opieki są oddziały całodobowe psychiatrii dzieci i młodzieży. Na razie najbliżej mamy takie oddziały w Zaborze i Szczecinie, ewentualnie w Poznaniu. Założeniem tej reformy jest to, abyśmy minimalizowali liczbę hospitalizacji, żeby pomoc była zapewnia jak najbliżej miejsca zamieszkania. Kiedy jednak pomoc na pierwszym i drugim etapie jest niewystarczająca, zostaje wówczas trzeci etap. Podkreślić należy, że Wielospecjalistyczny Szpital Wojewódzki w Gorzowie podejmuje starania, aby w nieodległej przyszłości taki oddział został uruchomiony w naszym mieście

- Dziękuję za rozmowę.

Gdzie dzwonić w przypadku trudnej sytuacji psychicznej dziecka?

116 111 – całodobowy telefon zaufania dla dzieci i młodzieży Fundacji ,,Dajemy dzieciom siłę”

800 100 100 – telefon dla rodziców i nauczycieli Fundacji ,,Dajemy dzieciom siłę”

800 12 12 12 – dziecięcy telefon zaufania Rzecznika Praw Dziecka

800 120 002 – telefon dla osób doświadczających przemocy w rodzinie

Numery pomocowe w Gorzowie TUTAJ. : https://szpital.gorzow.pl/centrum-zdrowia-psychicznego.html

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x