Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Nasze rozmowy »
Aureliusza, Natalii, Rudolfa , 27 lipca 2024

To taki nasz gorzowski brutalizm

2024-05-31, Nasze rozmowy

Z Martą Bejnar-Bejnarowicz, miejskim architektem, rozmawia Maja Szanter

Marta Bejnar-Bejnarowicz zastąpiła na tym stanowisku architekta miejskiego Dariusz Górnego (z lewej)
Marta Bejnar-Bejnarowicz zastąpiła na tym stanowisku architekta miejskiego Dariusz Górnego (z lewej) Fot. Łukasz Kulczyński/UM

Przedstawiamy drugą część rozmowy, której część pierwsza ukazała się na naszym portalu tydzień temu, jest do przeczytania TUTAJ.

- Jaki ma pani pomysł na parkingi w mieście?

- Ścisłego centrum nie rozciągniemy i zmieści się tam tyle samochodów, ile się mieści teraz. Dlatego jeśli ktoś już bezwzględnie musi przyjechać do centrum samochodem, to warto korzystać z parkingów położonych w okolicy, na przykład w filharmonii, przy ulicy Żytkowskiego czy przy bibliotece. Polityka parkingowa miasta wymusza rotację przez odpłatność parkowania, co pozwala znaleźć miejsce. Ja osobiście już kilka lat temu przesiadłam się na rower i MZK, co z całego serca polecam, bo ścieżek rowerowych jest coraz więcej, a MZK ma nowe, czyste tramwaje i autobusy. Oczywiście mam wiele uwag do siatki połączeń i częstotliwości kursowania, ale to są sprawy rozwojowe. Warto zauważyć, że po wprowadzeniu odpłatności na Nowym Mieście miejsc jest wiele, nie chodzi zatem o brak miejsc, ale o brak bezpłatnych miejsc. Kupując pojazd musimy zastanowić się, gdzie będziemy go trzymać. Mogę zapewnić, że sprawna i efektywna komunikacja miejska i rowerowa jest moim priorytetem i dołożę wszelkich starań, aby korzystanie z niej stawało się z dnia na dzień coraz wygodniejsze.

- Wróćmy na chwilę do konkretnych obiektów. Da się uratować wygląd Galerii Młyńskiej?

- To obiekt prywatny, który urbanistycznie odtwarza linię historycznej zabudowy. Forma architektoniczna, kolorystyka mogą być dyskusyjne, bo są intensywne, dominujące. Powiem jak każdy architekt – ja zrobiłabym inaczej. Można porozmawiać z projektantami, jakie motywy nimi kierowały podczas projektowania tego obiektu, może szersza wiedza na ten temat pozwoli spojrzeć na niego z innej perspektywy.

- Co dalej z budynkiem kina Słońce?

- Z informacji, jakie posiadam, budynek ma od pewnego czasu nowego właściciela. To ważne miejsce w samym centrum miasta. Architektura obiektu jest ciekawa, to budynek historyczny. Można by odtworzyć zabudowę pierzejową wzdłuż Chrobrego. Przebudowa od Jagiełły być może wiązałaby się z likwidacją ,,Letniej”. Nie wiem, co na to mieszkańcy…

- Byłaby prawdopodobnie wojna.

- Być może. Jeżeli inwestor zwróci się do Miasta o ustalenie warunków zabudowy, z pewnością będziemy wspólnie rozważać wszystkie scenariusze, ale tu trzeba pracować na konkretnej koncepcji, to zbyt istotne miejsce, aby pozostawić je przypadkowi. I ma tu też głos konserwator zabytków. Nowe Miasto jest objęte ochroną konserwatorską.

- Bez względu na etap rozważań - sam budynek kina, opakowany teraz w reklamy, wygląda okropnie. Mówimy o centrum miasta.

- To tymczasowe wyjście, które – jak wiemy – bywa najtrwalsze. Odnoszę wrażenie, że aby nie robić remontu elewacji, opakowano budynek banerami. To jeden z flagowych problemów, jakie wskazują mieszkańcy naciskający na przyjęcie uchwały krajobrazowej. W zależności od koncepcji zagospodarowania całego narożnika Chrobrego i Jagiełły, budynek kina będzie również podlegał modernizacji. Nie wiem, czy obecna funkcja będzie spełniała wymagania. Raczej widziałabym tu usługi, gastronomię czy handel. Poza tym budynek ma już swoje lata – powstał w 1905 roku.

- Pytam też o czas decyzji, bo może my sobie teraz o tym porozmawiamy, a za pięć lat jako miasto będziemy w tym samym miejscu.

- I może tak być, bo to nieruchomość prywatna. Miasto nie ma możliwości, żeby zmusić właścicieli do inwestowania w ich nieruchomości, poza zabezpieczeniem budynku i doprowadzeniem go do porządku.

- Pomysł przekazania budynków po policji przy Obotryckiej AJP był dobry?

- Pomysł był bardzo dobry, bo funkcja i ranga tego budynku jak najbardziej nadawałyby się nawet na rektorat. To obiekt o bardzo dużej wartości historycznej, w doskonałej lokalizacji. Jest także projekt wykonawczy i ważne pozwolenie na budowę.

- Ale AJP nie chce Obotryckiej. Co dalej z tym budynkiem?

- Zapewne będziemy szukać finansowania zewnętrznego, być może również z nowej perspektywy środków z Unii Europejskiej. Bez środków zewnętrznych szanse na remont maleją, a on wymaga kompleksowego podejścia. Budynek jest pod ochroną konserwatorską, pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. Niemniej musimy to wyzwanie podjąć, to zbyt istotny obiekt, aby go spisać na straty.

- Swego czasu w ,,Ziemi Gorzowskiej” każdy felieton naczelnego kończył się zdaniem ,,A Lutycką otworzyć”. Też mam swoją mantrę: A dominantę zlikwidować. Co z nią dalej zrobimy? Ani ona ładna, ani użyteczna, generuje zaś tylko koszty utrzymania.

- Rozmawiałam na ten temat z wieloma osobami, w tym z architektami. Wiele osób mówi, że dominanta już jest taka „nasza”. To tak jak ze Schodami Donikąd.

- Ale to Infoglob został laureatem konkursu na koszmar architektury ,,Makabryła” w 2007 roku...

- Pytanie – na ile obiekt osadził się w naszej gorzowskiej tożsamości? Na ile jest nasz? Na ile to ludziom przeszkadza? Na ile jest to naszym lokalnym folklorem?

- Głosy są podzielone.

- Tak jak z Gorzowem Wielkopolskim. Pół na pół.

- Tak, ale ktoś kiedyś musi podjąć decyzję, czy idziemy jakościowo w górę czy zostajemy przy bylejakości.

- Punktem przeważającym przestrzennie w tym rejonie jest spichlerz. Po drugiej stronie ulicy Grobli mamy kolejny spichlerz, ten niewyremontowany, nad Wartą. Te obiekty powinny być uwydatnione. Galeria handlowa jest nowoczesnym budynkiem, ale elewacją nawiązuje do estakady. Jest tam także plac, który nie do końca spełnia swoją funkcję, nie jest to miejsce przyjazne – patelnia przy ruchliwej drodze, z podziemnym przejściem, przez które strasznie wieje. Można by tę przestrzeń nieco uporządkować, przystosować do skali człowieka. Dominanta, choć nie powinna, dominuje w tej przestrzeni, do tego ma wręcz agresywną formę, to taki nasz gorzowski brutalizm. Wiemy, jaki jest jej odbiór. Budzi kontrowersje, ale jest, ma się dobrze i odnoszę wrażenie, że ma tylu zwolenników, co przeciwników.

- Błędna teoria mówi, że o gustach się nie rozmawia. Trzeba je kształtować.

- Tak, ale architektury nie ocenia się w kategoriach ładna – brzydka. Albo pasuje do otoczenia, dodaje wartości, jest proporcjonalna, we właściwej skali, funkcjonalna, albo nie. Możemy oczywiście podjąć decyzję o likwidacji, ale nie przyniesie to jakichś szczególnych korzyści dla miasta. Nie widziałam też tego pomysłu w planach inwestycyjnych. Osobiście pokusiłabym się, żeby obsadzić ją pnączami, żeby została zaanektowana przez naturę, wtopiła się w otoczenie, dostała drugie życie, nową twarz.

- Mówiła pani o tym prezydentowi?

- Tak, już w poprzedniej kadencji. Pamiętam też, że w mediach pojawił się pomysł zaczerpnięty od bułgarskiego artysty Christa, który wielką płachtą opakował Reichstag, mury rzymskie, planował opakować także Łuk Triumfalny w Paryżu. Chciano dominantę owinąć czymś takim. Inni chcieli przemalować, udekorować. Najlepsze chyba byłoby jednak potraktowanie jej jako stelaża pod zieleń. Zarosłaby, stałaby się żywa, zielona, naturalna. Wyglądałoby to ciekawie i delikatniej. Przypomnę o tym pomyśle prezydentowi.

- Dziękuję za rozmowę.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x