Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Nasze rozmowy »
Aureliusza, Natalii, Rudolfa , 27 lipca 2024

To domena miasteczek i wiosek, a przecież to nie nasza liga

2024-06-11, Nasze rozmowy

Z Henrykiem Maciejem Woźniakiem, prezesem Lubuskiej Organizacji Pracodawców i byłym prezydentem Gorzowa, rozmawia Przemysław Dygas

Prezydent Henryk Maciej Woźniak
Prezydent Henryk Maciej Woźniak Fot. Redakcja EG

- Jest pan jednym z liderów Komitetu Obywatelskiego ,,Wybieram Gorzów’’. Ostatnio gościł pan w kilku gorzowskich szkołach. Jak wyglądały te spotkania?

- Zakończyliśmy niedawno akcję spotkań i rozmów w gorzowskich szkołach. Moja ostania wizyta miała miejsce w Zespole Szkół Odzieżowych. Wniosek z tych spotkań jest taki, że młodzież w większości jak najbardziej jest za skróceniem nazwy miasta. Spotkania, a byłem w większości gorzowskich szkół średnich, były bardzo owocne, z rzeczową dyskusją i ciekawymi pytaniami. Młodzi ludzie poznawali i zrozumieli tło historyczne, a do tego są bardzo pragmatyczni, często mówią – „trzeba to zrobić, bo i tak nikt, na co dzień nie mówi Wielkopolski, to jakaś wiocha”. Dla przykładu, wykład w auli I LO zapełnionej młodymi ludźmi i dyskusja, to w sumie aż dwie godziny lekcyjne! Mówiliśmy o tym, że nazwa Gorzów ma historyczne XIX-wieczne korzenie i taką też nazwą posługiwali się spontanicznie pionierzy przybywający do Gorzowa w 1945 r., zaś przymiotnik Wielkopolski został dopisany w maju 1946 r. urzędową decyzją ministerialną, a mimo to gorzowianie oraz urzędy nadal posługiwały się nazwą Gorzów. O tym świadczą dokumenty, mapy i wspomnienia ludzi z tamtych lat. Warto dodać, że przełom nastąpił dopiero po 1950 r., kiedy to powstało województwo zielonogórskie i kiedy z Gorzowa do Zielonej Góry przeniesione zostały urzędy gorzowskiej administracji wojewódzkiej. Wówczas urzędnicy wojewódzcy w Zielonej Górze używając w korespondencji urzędowej nazwy Gorzów Wielkopolski, spowodowali jej upowszechnienie. 

- Na co szczególnie pan zwracał uwagę podczas tych spotkań?

- Przede wszystkim na to, że koszty zmiany nazwy będą zupełnie nieznaczące, bo wymiana tablic urzędowych może być sukcesywna, wraz z ich fizycznym zużyciem, a ponadto przymiotnik, a najczęściej skrót Wlkp. można zamalować, czy też na pieczątce wyciąć.  Mieszkańcy praktycznie zupełnie tego nie odczują, bowiem od 2015 roku, taka zmiana nie wymaga wymiany dowodów osobistych, ani żadnych innych dokumentów, czy też aktów notarialnych. Podkreślałem fakt, że duże miasta, a w tym i stolice województw nie posiadają w nazwach przymiotników dookreślających. To bowiem jest domeną miasteczek i wiosek. A przecież to nie nasza liga. Spójrzmy proszę, jak kuriozalnie brzmi wojewoda lubuski w Gorzowie Wielkopolskim – nie kuśmy losu. Zapewniam, to jest naprawdę ważna kwestia dla przyszłości naszego miasta, dla jego wojewódzkiej rangi, a to z kolei ma bezpośredni związek z dostępem do funduszy publicznych gwarantujących dalszy rozwój miasta i jakość życia mieszkańców Gorzowa.

 

 

Pragnę przy okazji serdecznie podziękować dyrektorom gorzowskich szkół średnich za życzliwe podejście do sprawy, za umożliwienie spotkań z młodzieżą i również osobisty ich udział. Warto też dodać, że w spotkaniach uczestniczyły również osoby z grona pedagogicznego, a częste słowa autentycznego zdziwienia, że uzyskana w ten sposób wiedza historyczna jest prawdziwym zaskoczeniem, sprawiły mi wiele satysfakcji.   

- Oprócz spotkań z młodzieżą, były również spotkania z osobami starszymi. Czy w trakcie tych spotkań panowało zrozumienie pana argumentacji?

- Trzeba też przyznać, że znacznie trudniej przebiegały rozmowy z osobami starszymi, bo i z takimi środowiskami spotykaliśmy się. Tu dominuje jednak podejście sentymentalne – tak było, to po co to zmieniać?  Długa i bezpośrednia rozmowa, także i w takich sytuacjach jednak przynosiła zrozumienie przez gorzowskich seniorów rzetelnej i uczciwej argumentacji. Okazuje się, że dla seniorów czymś ważnym jest, że Gorzów to stara polska, jeszcze przedwojenna nazwa naszego miasta, to dla nich bardzo istotny argument za zmianą.

- Proszę przypomnieć, jakie znane osoby znajdują się jeszcze w komitecie?

- W szeregach naszego komitetu jest bardzo mocna ekipa, która wspólnie pracuje, m.in. Jerzy Korolewicz, Dariusz A. Rymar, Robert Piotrowski, Tomasz Marcinkowski, Tomasz Molski oraz bardzo wiele osób wspierających.

- Co w takim razie dalej z akcją związaną ze zmianą nazwy miasta?

- Wolałbym mówić… ze skróceniem obecnej nazwy i przywróceniem jej historycznego brzmienia Gorzów. Dziękuję za to pytanie. Otóż, jak wspomniałem, zakończyliśmy akcję spotkań informacyjnych i rozmów, głównie w gorzowskich szkołach, w których przedstawialiśmy merytoryczną i bardzo wszechstronną argumentację. Czekamy w tej chwili na konsultacje społeczne, które miały rozpocząć się 6 maja. Zapadła jednak w ostatnich dniach decyzja o przesunięciu ich na czerwiec. Powodem był pożar rektoratu Akademii im. Jakuba z Paradyża, do którego doszło 12 kwietnia. Konsultacje zakończą się na początku sierpnia, w tym czasie nadal będziemy spotykać się i rozmawiać z mieszkańcami. Zakładamy, że oficjalne konsultacje prowadzone przez Ratusz, prawdopodobnie będą mieć formę ankiety online, gdzie każdy z mieszkańców będzie mógł wyrazić własne zdanie. Kolejnym krokiem będzie sporządzenie raportu z konsultacji oraz stanowisko prezydenta miasta i głosowanie radnych. Jeśli będzie pozytywna decyzja Rady Miasta, myślę, że jesienią tego roku, to wniosek przekazywany jest za pośrednictwem wojewody lubuskiego do ministerstwa administracji, który podejmie decyzję do połowy przyszłego roku. Tryb proceduralny wskazuje, że skrócenie nazwy miasta może nastąpić od 1 stycznia 2026 roku.

- O przywrócenie historycznej nazwy miasta walczy pan nie od dziś?

- Dla mnie sprawa przywrócenia historycznej polskiej nazwy miasta zaczęła się w 1995 roku, kiedy, jako prezydent Gorzowa, zainicjowałem ją przy okazji jubileuszu 50-lecia polskości Gorzowa. Od tamtej pory, nieustanie przypominam o jej aktualności, także na łamach gorzowskiej prasy. Nieocenionym wsparciem był i wciąż jest profesor dr hab. Dariusz Aleksander Rymar. Oczywiście cieszę się i doceniam zaangażowanie prezesa Jerzego Korolewicza. Złożenie do władz miasta w październiku u.br, podpisanej przez nas, w imieniu komitetu obywatelskiego, petycji w tej sprawie, nadało jej nową dynamikę. Niezwykle ważne, wręcz przełomowe dla społecznej percepcji motywów i argumentów przemawiających za tą inicjatywą były trzy publiczne debaty, które organizowałem przy instytucjonalnym wsparciu i osobistym zaangażowaniu: D. A. Rymara, Jana Delijewskiego i Edwarda Jaworskiego na przełomie 2015 i 2016 roku. Trzeba też pamiętać, że dzisiaj żyjemy w innej rzeczywistości, że ta zmiana nie powoduje konieczności wymiany dokumentów. Gorzów potrzebował tego minionego czasu na zrozumienie słuszności tej idei i na przekonanie, że jest to nie tylko możliwe, ale i niezbędne.  Jest wreszcie wielce wymowny przykład Stargardu, który pozbył się w 2016 r. przymiotnika Szczeciński i dzisiaj jest z tego dumny.

- Jaka jest najczęściej argumentacja tych, którzy mówią panu, że zostawmy nazwę miasta bez zmian?

- Nie ukrywam, że są też oponenci, ale oni nie podają żadnych rzeczowych argumentów, najczęściej strasząc ludzi mitem wielkich kosztów, który jest całkowicie nieprawdziwy, a w internecie zamiast racjonalnej dyskusji i chęci poznania zasadnych motywów, najczęściej ograniczają się do epitetów. Jednak, jak pokazuje życie, rozmawiać trzeba również z nimi.

- Jest pan przekonany, że działania komitetu przyniosą zakładany efekt?

- Wierzę w pozytywny finał. Proszę zauważyć, że wszyscy kandydaci do urzędu prezydenta miasta, w niedawnych wyborach używali w materiałach wyborczych (logo swej kampanii) tylko pierwszego członu nazwy miasta. Również, radni miejscy oraz osoby o społecznym i zawodowym autorytecie, w zdecydowanej większości opowiadają się za tą zmianą. Głęboko, zatem wierzę, że wreszcie pozbędziemy się tego swoistego piętna małomiasteczkowości, powiatowości, a wspólna decyzja zjednoczy gorzowian w miłości do swego miasta, że wyzwoli nową energię społeczną we wspólnej walce o jego rozwój i lepszą przyszłość mieszkańców, a przy tym będzie wyrazem szacunku dla pokoleń Polaków, którzy już przed wiekami po swojemu, po polsku nazywali to miasto nad Wartą, po prostu Gorzów. Warto pamiętać, że profesjonalne firmy warszawskie, które na zlecenie władz miasta, po roku 2000 opracowały marki marketingowe: „Gorzów przystań” oraz „Gorzów w sam raz”, negatywnie z marketingowego punktu widzenia oceniały człon Wielkopolski i bezwzględnie zalecały jego pozbycie się z nazwy Gorzowa. Przypomnę też, że prezydent Jacek Wójcicki, w trakcie II debaty publicznej w Archiwum Państwowym w styczniu 2016 r. entuzjastycznie deklarował wystąpienie z formalnym wnioskiem w sprawie skrócenia nazwy miasta. Powtórzę, zatem, raz jeszcze, że Jacek Wójcicki ma szansę być prezydentem tej wielkiej zmiany, prezydentem przywrócenia historycznej nazwy miasta Gorzowa – tego życzę panie Prezydencie.

- Dziękuję za rozmowę.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x