2024-07-02, Nasze rozmowy
Z Kaiem Huckenbeckiem, niemieckim żużlowcem, rozmawia Przemysław Dygas
- Po dobrej jeździe zająłeś szóste miejsce w gorzowskiej rundzie Grand Prix. Jak ocenisz swój występ?
- W ostatnim okresie nie czułem się dobrze pod względem fizycznym i psychicznym. Do tego doszły też problemy sprzętowe. Udział jednak w Gorzowie w półfinale jest moim sukcesem i mam nadzieję, że dalej będę szedł we właściwym kierunku.
- Mogłeś w tej imprezie osiągnąć coś więcej?
- Popełniłem parę błędów na trasie i tych punktów mogło być więcej, lecz ogólnie jestem zadowolony ze swojej postawy.
- W biegu ósmym doszło do groźnie wyglądającego upadku Taia Woffindena. Jak to wyglądało z Twojej perspektywy?
- Dobrze wystartowałem spod taśmy i prowadziłem. Potem na wyjściu z łuku lekko mnie podbiło i wysunęło mnie na zewnątrz, ale takie sytuacje torowe się zdarzają. Nie było tu mojej winy i mam nadzieję, że Tai jest cały i zdrowy.
- Czyli decyzja o wykluczeniu Brytyjczyka była słuszna?
- Nie mnie to oceniać, gdyby to był pierwszy łuk, to wtedy można by wyścig powtórzyć w pełnym składzie.
- W półfinale doszło do upadku Jacka Holdera i byłeś zmuszony położyć motocykl?
- Tak naprawdę niewiele widziałem i w ostatniej chwili zauważyłem, że Jack leży na torze. By uniknąć wjechania w impetem w niego puściłem motocykl, ale sam, na szczęście lekko, w niego uderzyłem swoim ciałem.
- Ile razy startowałeś na torze w Gorzowie?
- Z tego, co pamiętam to mój czwarty występ w Gorzowie.
- Twoja ocena jego poziomu trudności?
- Nie jest to łatwy tor, ale lubię tu startować, zwłaszcza, że dziś dobrze mi poszło.
- Co powiesz o organizacji imprezy?
- Wszytko bardzo profesjonalnie, jest to przecież jeden z nowocześniejszych stadionów świata. Było sporo walki i zawody mogły się kibicom podobać.
- W Gorzowie było sporo fanów z Niemiec. Czułeś ich wsparcie?
- Tak oczywiście i za to dziękuję. Widziałem, że było sporo kibiców z mojego kraju, w tym mój fan klub. Cieszę się, że mogłem dobrą jazdą dać im powody do radości.
- Dlaczego żużel w Niemczech nie jest aż tak popularny jak w Polsce?
- To złożona kwestia. W Niemczech mieszka 84 miliony ludzi, ale dominuje piłka nożna. Żużel niestety jest dyscypliną niszową, choć mieliśmy piękne tradycje i sukcesy, zwłaszcza na długich torach. Są takie regiony jak na wschodzie, że jest sporo klubów i zawodników. Jednak przykładowo na zachodzie Niemiec nie ma ani torów, ani zawodników. Niestety taka sytuacja trwa już dość długo i ciężko zobaczyć perspektywy na zmiany.
- W Polsce startujesz w zespole z Bydgoszczy. Jaki cel przed tym klubem?
- Cel jest jeden, chcemy awansować do ekstraklasy w tym sezonie.
- Dziękuję za rozmowę.
Z Jerzym Korolewiczem, prezesem Zachodniej Izby Przemysłowo-Handlowej w Gorzowie, rozmawia Robert Borowy