2024-11-06, Czy warto nad Wartą?
W świecie, gdzie demokracja przechodzi w fazę idiokracji, polityka staje się sztuką iluzji dla tłumu.
Od rana przed gorzowskim dworcem dominują dwa tematy: Kolejna faza ataku kolejowej astmy na gorzowskich torach oraz …wygrana Donalda Trumpa. O pierwszym napisano dziesiątki artykułów. Koń jaki jest, każdy widzi. Uzdrowiciela na razie brak. Dla odmiany rozważmy przy porannej kawie tę drugą kwestię, wraz z jej faktycznym wpływem na losy galaktyki, świata i Gorzowa Wuelkape.
Populistyczni siewcy strachu versus przesadnie poprawne politycznie towarzystwo terroryzujące nas zielonym ładem, wymuszoną miłością do uchodźców, pięćdziesięcioma płciami - w których nawet ja zaczynam się gubić. To zasłona dla mas, teatrzyk dla zombie, którzy pochłonięci scrollowaniem spamu w komórkach nie dostrzegają, o co tak naprawdę toczy się gra. Mas, gdzie samodzielne myślenie stało się towarem na wagę złota. Pod stołem świat zaś prowadzi prawdziwe interesy. My mamy skupić się tylko na teatrzyku, bez zaglądania za kurtynę.
Nie demonizowałbym zwycięstwa Donalda Trumpa, jak również nie gloryfikował. Zadba przede wszystkim o amerykańską gospodarkę. Osobiście wolę ekscentrycznych narcyzów, niż kukiełkowy teatrzyk bliżej nieokreślonych grup wpływu. Poczekamy, zobaczymy. Niewątpliwie świat potrzebuje impulsu, by wyjść z fazy geopolitycznego pata, w którym ugrzązł lata temu. Przed nami ciekawy spektakl. Jeśli dojdzie do zgrzytów na transatlantyckich łączach, warto by Europa podjęła wyzwanie bardziej samodzielnej gry na geopolitycznej szachownicy. W polityce zyskują elastyczni, którzy zamiast kopać się z koniem pod nie swoim sztandarem, robią dobre interesy, dbając o ekonomiczny rozwój własnego kraju. Warto uważnie patrzeć, skąd wieje wiatr…
Tymczasem w Gorzowie ,,róbmy swoje", by miasto rozwijało się w tempie nie mniejszym niż Zielona Góra. Lokalny Donald Trump byłby ożywczy także w grodzie nad Wartą, i Kłodawką, o rzeczce Srebrna nie wspominając.
Robert Trębowicz
Czas upływa szybko jak woda w dorzeczu Kłodawki. Jackowi Wójcickiemu, pierwszemu obywatelowi miasta Gorzów, zegar na katedralnej wieży (gdyby działał…) odmierzyłby równe dziesięć lat sprawowania urzędu.