2022-10-04, O tym się mówi
Mimo młodego wieku już zapisał się złotymi głoskami w historii polskiego i światowego żużla.
Bartosz Zmarzlik, bo o nim mowa, to wybitna postać speedway’a. Jego talent, pasja i pracowitość zasługują na duże słowa uznania.
Bez wątpienia to był jego rok! 27-latek z Kinic, wychowanek gorzowskiej Stali pozostawił rywali daleko w tyle i sięgnął po trzeci tytuł indywidualnego mistrza świata. Swój sukces przypieczętował podczas przedostatniego turnieju w Malilli w połowie września.
Tegoroczny cykl Speedway Grand Prix składał się z dziesięciu rund, z czego aż trzy padły łupem Bartosza Zmarzlika. Polak w tym sezonie za każdym razem meldował się w półfinale. Siedmiokrotnie awansował do wielkiego finału, w którym trzy razy wygrał, trzykrotnie był drugi i raz zajął trzecią pozycję.
Rywalizację o tytuł najlepszego żużlowca globu rozpoczął od zwycięstwa w Gorican. Dodajmy, że był to jego pierwszy występ na chorwackim owalu.
- Cieszę się bardzo ze zwycięstwa i z tego, że udało mi się pojechać dobre zawody. Przygotowywaliśmy się z pełnym zaangażowaniem, jak do każdych zawodów. Wspólnie z teamem wypracowaliśmy to zwycięstwo, bo nie było to wcale takie łatwe. Po dwóch biegach pojawiły się małe kłopoty, ale weszliśmy na dobrą ścieżkę, którą kontynuowaliśmy do końca i z tego najbardziej się cieszę – powiedział nam wówczas po zawodach Bartosz Zmarzlik.
Zawody z cyklu Grand Prix na stadionie Milenium Donji Kraljevec były najciekawszymi w tym sezonie, nie tylko ze względu na triumf Polaka, ale również pod kątem sportowym. Kibice, licznie zgromadzeni na stadionie, obejrzeli fantastyczne widowisko z wieloma efektownymi mijankami, czyli to, co fani speedway’a lubią najbardziej.
Druga runda w Warszawie nie do końca ułożyła się po myśli wychowanka Stali Gorzów. Drobny błąd w półfinale kosztował go utratę drugiej pozycji i brakiem awansu do finału. W Pradze, podobnie jak na Stadionie Narodowym, Bartosz Zmarzlik zakończył zawody na piątym miejscu.
To, czego nie udało się osiągnąć w dwóch poprzednich turniejach, dokonał na niemieckiej ziemi. Choć notuje tam dobre wyniki, to zawsze brakuje tej przysłowiowej kropki nad i. Również i tym razem do zwycięstwa na Bergring Arena w Teterow zabrakło niewiele, choć drugą lokatę przy fatalnych warunkach torowych, jakie tam panowały, można rozpatrywać w kategorii dużego sukcesu.
- Jestem zadowolony i szczęśliwy. Szczerze chcę powiedzieć, że nie pamiętam, kiedy jeździłem na chociażby podobnym torze, bo dzisiaj on był mega ciężki. Wyglądał na twardy, na treningu było naprawdę fajnie, ale jak zaczął się „otwierać”, nie wiem czy było to widać po naszej jeździe, bardzo ciężko się jechało. Były olbrzymie dziury, wyrwy, gdzie nie można było zaplanować żadnego ataku, więc naprawdę było mega ciężko. W finale wyjechałem drugi ze startu, poczułem, że za bardzo środkiem mnie nie ciągnie, to pomyślałem „chowam” się za Patryka i powiem szczerze, że nawet nie próbowałem gonić, bo zrzuciłoby mnie i utraciłbym fajną, drugą pozycję – wyznał nam w Teterow 27-latek.
Podczas kolejnych rund w Gorzowie i Cardiff żużlowiec meldował się na podium. Na „Jancarzu” był trzeci, a w stolicy Walii musiał uznać wyższość tylko Daniela Bewley’a.
Po słabszym, o ile można w ogóle rozpatrywać to w takich kategoriach, występie na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu, gdzie Bartosz Zmarzlik zakończył zawody na półfinale przyszedł czas skandynawskiej dominacji naszego Mistrza. Zarówno duńskie Vojens, jak i szwedzka Malilla zostały zdobyte przez Bartosza Zmarzlika.
Na torze w Vojens, który kocha lub nienawidzi, żużlowiec zwyciężył po raz drugi w karierze i obok Tomasza Golloba jest jedynym Polakiem, który triumfował na Vojens Speedway Center.
Historyczny moment nastąpił w Malilli. Bartosz Zmarzlik, aby przypieczętować swój trzeci złoty krążek na rundę przed końcem cyklu musiał zająć na Skrotfrag Arenie wyższą lokatę niż jego główny rywal Leon Madsen. Oczywiście, dokonał tego bez większych problemów, a dodatkowo jeszcze świętował swoje drugie z rzędu zwycięstwo na torze w Malilli.
- Szczerze, nie do końca to wszystko jeszcze do mnie dociera – mówił nam w Malilli szczęśliwy, świeżo upieczony trzykrotny mistrz świata.
- W Toruniu będę chciał dać z siebie wszystko, aczkolwiek już nic nie muszę, tylko mogę. To samo dzisiaj sobie powtarzałem, że ja nic nie muszę, tylko mogę, więc miałem margines błędu. Plan był oczywiście taki, żeby wygrać w Malilli. Pojechałem całkiem dobre zawody, nie wiem, czy nie najlepsze w tym roku, bo nie zaliczyłem ani „jedynek”, ani „zerówek”. Najbardziej jestem zadowolony z trzech ostatnich biegów. W finale wygrałem start, choć naprawdę nawierzchnia do wystartowania była bardzo ciężka, a ja do takich nie jestem przyzwyczajony. To było trochę tak, jakbyśmy ruszali z asfaltu, bo było 2-3 centymetry luźnego piasku, a pod spodem, gdzie się nie kopało, było twardo. Są różne szkoły na to, jak dobrać i co zrobić, żeby z tego wyjechać. Nasze decyzje okazały się trafne z czego jestem bardzo szczęśliwy – dodał.
Na toruńską Motoarenę, ostatnią rundę tegorocznego cyklu wychowanek nadwarciańskiego klubu pojechał już jako trzykrotny mistrz świata. Nie pozostawił najmniejszych złudzeń kto jest TOP 1 w światowym speedway’u i w pięknym stylu zakończył turniej na drugim miejscu.
Kapitan Moje Bermudy Stali Gorzów nie ogląda się na nikogo i pisze własną, piękną historię. W swojej karierze zdobył już sześć medali indywidualnych mistrzostw świata – 3 złote (2019, 2020, 2022), dwa srebrne (2018, 2021) i jeden brązowy (2016).
- Każdy tytuł jest wyjątkowy. Pierwszy bez dwóch zdań pamięta się wspaniale. Z drugiego bardzo cieszyłem się, ponieważ obroniłem tytuł i to również jest coś wyjątkowego. Nikomu tego nie mówiłem, ale miałem takie marzenie, żeby zdobyć mistrzostwo świata i nie musieć nic robić w ostatniej rundzie. To też się spełniło i dlatego bardzo się z tego cieszę – podkreślił Bartosz Zmarzlik.
Ponadto zapisał się w kartach historii jako najmłodszy zawodnik, który stanął na podium w Grand Prix – Gorzów 2012 rok, najmłodszy zwycięzca turnieju GP – Gorzów 2014 oraz najmłodszy trzykrotny mistrz świata.
Bartosz Zmarzlik dotychczas wystąpił łącznie w 77 turniejach Grand Prix. Osiemnaście razy stawał na najwyższym stopniu podium. Dziesięciokrotnie był drugi, a jedenaście razy kończył zawody na trzeciej pozycji.
Dorota Waldmann
Urząd miasta doposaży Centrum Edukacji Zawodowej i Biznesu w kolejne nowoczesne elementy procesu nauki zawodów.