2023-06-09, O tym się mówi
Wystarczy rower, nieco już przygotowane mięśnie nóg i można w kilkanaście minut przenieść się do całkiem innej rzeczywistości niż miejska.
Jeżeli gorzowskie ścieżki rowerowe to za mało, jeżeli chce się odpocząć od spalin, hałasu miasta i innych rowerzystów na trasie, wystarczy nakręcić kilka kilometrów i znaleźć ciszę, obrazy natury oraz zapachy lasu czy wody, czego nie oddadzą żadne zdjęcia. Ale to akurat dobrze, bo dzięki temu można znaleźć w sobie motywację do ruszenia z czterech ścian domu. Możliwości jest w okolicach Gorzowa sporo, decyduje trudność tras oraz to, czy lubimy jeździć drogami.
Ciekawym kierunkiem jest ten na Baczynę, następnie w lewo na Racław i zjazd 4-kilometrową drogą przez las. Jadąc w odwrotnym kierunku trzeba pamiętać, że las jest tak samo urokliwy, natomiast 4 kilometry jazdy delikatnie, ale ciągle pod górę, mogą dać się we znaki. Mniej więcej w połowie wyremontowanej, równej jak stół drogi, znajduje się miejsce, gdzie można odpocząć czy rozpalić ognisko. Po zjeździe do Jenina i Łupowa mamy ścieżkę aż do Gorzowa. I tu można wycieczkę zakończyć.
Jak komuś jest mało, a tak najczęściej jest w moim przypadku, można przejechać przez Gorzów, skierować się w stronę ulicy Warszawskiej i dalej na Czechów i Santok. Z wyprawy do Santoka można też zrobić osobną wyprawę.
Raczej jest to propozycja nie dla rodzin z małymi dziećmi ze względu na brak ścieżek rowerowych na sporych fragmentach trasy. Ta do Santoka jest, a jakoby jej nie było – zarośnięta chwastami i z licznymi uszkodzeniami polbruku. Zdecydowanie bardziej komfortowo jest jechać drogą.
Widoki zróżnicowane – jak na zdjęciach.
Tekst i foto: Maja Szanter
Przetarg na przebudowę ostatniego etapu ulicy Ikara rozstrzygnięty.