Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Piłka nożna »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Senior Skrzyński znowu zakłada bramkarskie rękawice

2023-02-04, Piłka nożna

Sztab trenerski Agencji Inwestycyjnej Stilonu został wzmocniony przez trenera bramkarzy.

Krzysztof Skrzyński z synem Jackiem
Krzysztof Skrzyński z synem Jackiem Fot. Archiwum EG

Opiekunem golkiperów został Krzysztof Skrzyński, który w czasach, gdy piłkarski Stilon występował w drugiej lidze, przez wiele lat bronił bramki niebiesko-białych. Kilka lat temu poświęciliśmy byłemu bramkarzowi Stilonu artykuł, który przypominamy poniżej.

Krzysztof Skrzyński jest wychowankiem Stilonu i trafił do pierwszego zespołu bardzo szybko.

- Dołączyłem do kadry pierwszej drużyny w wieku 18 lat w roku 1982, gdy bramki Stilonu bronił Ryszard Sambor oraz Zbigniew Bartosz Ten ostatni był dla mnie wzorem do naśladowania. Debiut na boiskach drugoligowych miałem wyjątkowy i miało to miejsce na stadionie Lechii Gdańsk w roku 1983, która po zdobyciu Pucharu Polski przygotowywała się do meczu ze słynnym Juventusem Turyn. Spotkanie to, przy ponad 20- tysięcznej widowni, zakończyło się remisem 1:1- wspomina Krzysztof Skrzyński.

W Stilonie często dochodziło do roszad na stanowisku trenera, lecz Skrzyński cieszył się zaufaniem kolejnych szkoleniowców niebiesko-białych i rozegrał ponad 100 spotkań na poziomie drugiej ligi. Najlepiej wspomina trenera, który w latach 80-ych XX wieku pracował najdłużej w Gorzowie.

- Niewątpliwie najlepsze wspomnienia mam z legendą Stilonu, z trenerem Eugeniuszem Ksolem. Był on najbardziej sprawiedliwym i uczciwym trenerem, z jakim się spotkałem. Nie skreślał nikogo z góry, a poprzez ciężką pracę na treningu można było otrzymać miejsce w składzie. Choć pamiętam, że miał też swoich ulubieńców i zawsze mieli oni pewne miejsce w składzie. Chodzi tu o Zenka Burzawę i Jacka Dudka - przypomina były bramkarz Stilonu.

Starsi kibice Stilonu do dziś często zastanawiają się, dlaczego ich ukochany zespół nie awansował do najwyższej klasy rozrywkowej.

- W tamtym okresie zdarzały się dziwne sytuacje, jak się grało na wyjeździe to można było się spodziewać gospodarskiego sędziowania. Awanse i spadki nie zawsze odbywały się w uczciwej rywalizacji, a kolejki cudów były na porządku dziennym. Co do spekulacji, że my nie chcieliśmy awansować wyżej, gdyż baliśmy się o miejsce w składzie, to nic takiego nie miało miejsca. Graliśmy przecież o swoje premie czy nowe kontrakty, były wprawdzie szanse awansu, ale zawsze czegoś brakowało - dodał Krzysztof Skrzyński.

 „Skrzynia”, bo tak był nazywany przez kibiców oraz kolegów z drużyny, miał także trudne chwile w Stilonie, gdy na początku lat 90-ych XX wieku został odsunięty od pierwszego zespołu.

- Kiedyś odmówiłem grania w meczu ligowym, gdyż klub nie wywiązywał się z realizacji zapisów kontraktowych. Zostałem zawieszony na 1,5 roku i nie mogłem trenować z pierwszą drużyną, którą prowadził trener Mieczysław Broniszewski. Później to zawieszenie mi zmniejszono, ale niestety wychowanków w Stilonie traktowano zawsze inaczej. W czasie mojego zawieszenia na dobre zaczął bronić Jarek Stróżyński – przypomina były golkiper.

Wychowanek gorzowskiego klubu miał kilka propozycji, aby opuścić Stilon, ale ostatecznie dopiero pod koniec kariery zmienił barwy klubowe.

- Działacze pierwszoligowego wówczas Górnika Wałbrzych chcieli bardzo abym u nich występował. Przez dwa dni pod moim mieszkaniem stał samochód służbowy z kierownikiem wałbrzyskiej drużyny, który namawiał, aby z nim pojechać do Wałbrzycha. Zagrałem nawet tam w okresie przygotowawczym w turnieju o Puchar Zimy. Oferowali mieszkanie, talon na samochód i pensje górnika przodowego, ale nie było zgody na transfer ze strony Stilonu. To były inne czasy i często działacze stawiali zaporowe ceny, aby uniemożliwić przejście do innego klubu. Dopiero pod koniec kariery występowałem Lechii Gdańsk i był to dobry okres. Grałem tam cały czas i poczułem w Gdańsku pewność i szacunek do swojej osoby. Wtedy pojawiła się m.in. od pana Ptaka z Łodzi oferta gry w ŁKS, gdzie miałem być drugim bramkarzem, gdyż pierwszym był Boguś Wyparło. Szkoda, że nic z tego nie wyszło, bo akurat wtedy ŁKS został mistrzem Polski i w europejskich pucharach rywalizował ze słynnym Manchesterem United. Dalej utrzymuję zresztą kontakty z kolegami z Gdańska. Potem jeszcze miałem epizod w drugoligowym Jezioraku Iława, a zakończyłem granie w Drawie Krzyż – wspomina.

Po zakończeniu przygody z piłką Skrzyński krótko odpoczywał, następnie rozpoczął własną działalność gospodarczą. Długo jednak bez piłki nie wytrzymał i rozpoczął pracę, jako trener bramkarzy w Gorzowskim Klubie Piłkarskim, który występował, w pierwszej lidze. Tam później spotkał swojego syna Jacka, który po zakończeniu kariery był jeszcze niedawno trenerem bramkarzy Stilonu, a obecnie pracuje w akademii piłkarskiej Wisły Płock. Szerzej o pobycie młodszego Skrzyńskiego w Płocku wspominaliśmy TUTAJ. Wcześniej Jacek prowadził w Gorzowie treningi z młodymi adeptami piłkarstwa na własny rachunek, a po wyjeździe do Płocka treningi z młodymi bramkarzami kontynuuje Krzysztof Skrzyński.

Przypomnijmy, iż w rundzie jesiennej bramki Stilonu broniło aż trzech bramkarzy, a najczęściej występował Kacper Rosa, który rywalizował na treningach z Grzegorzem Gibkim.  W tej bramkarskiej rywalizacji uczestniczy jeszcze młody Bartosz Szymaniuk. Na którego z nich postawi trener Krzysztof Skrzyński przekonamy się w marcu, gdy rozgrywki wznowią piłkarze trzeciej ligi.

Przemysław Dygas

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x