2022-03-04, Prosto z miasta
Jeden samochód podjeżdża, do innego wsiadają kobiety z torbami czymś wypełnionymi. Dominuje ukraiński. W kolejnym miejscu, centrum pomoc praca trwa już kolejny dzień.
- Cały czas czegoś innego potrzebujemy. Na tę chwilkę butków dziecięcych o określonych rozmiarach, proszku do prania, piżamek i koszul do spania – wylicza Marta Kowalska, na co dzień Kluczowy Doradca procesu animacji i inkubacji w Lubuskim Ośrodku Wsparcia Ekonomii Społecznej, a teraz jak się sama wdzięcznie określa – główny magazynier. I coś w tym jest, bo rzeczywiście jest tu szefem. Tu, czyli w siedzibie LOWES przy ul. Przemysłowej.
Na niezbyt duży parking przy siedzibie LOWES cały czas ktoś zajeżdża lub odjeżdża. Że się tu pomaga zaświadcza plakat w barwach Ukrainy opisany po ukraińsku oraz z oficjalnym godłem naszego wschodniego sąsiada.
Właśnie wpadł młody chłopak z prośbą o pomoc. – Moi przyjechali do Torzymia, a tam nie ma nikogo. Nawet ochroniarz ich skasował za parking – opowiada. Marta szybko odpytuje, co potrzeba na już i umawiają się na odbiór przygotowanej paczki z pomocą doraźną na jutro. Po chwili wchodzi młoda kobieta z córką. Mają spakowane i opisane kartony. W jednym środki medyczne i te wiadomo, pojadą do Ukrainy. W innym dziecięce ubranka – te zostaną w Gorzowie, ponieważ do miasta wolno, bo wolno, ale jednak docierają kolejni uciekinierzy z ogarniętej okrutną wojną Ukrainy.
Na chwilkę ruch się uspokaja, ale za chwilę znów ktoś przychodzi i coś przynosi. – To się cały czas zmienia. Było tak, że nie nadążaliśmy odbierać paczek z odzieżą. Potem zrobił się zastój i mieliśmy szansę na segregację. Niestety, część tych darów nadaje się tylko do utylizacji – mówi Grzegorz Witkowski, animator LOWES.
Teraz w magazynie widać porządek. Ubrania, pościel, leki, środki czystości zostały posegregowane. – Za chwilkę zabraknie nam ubrań. I będziemy potrzebować wiosennej odzieży dla kobiet i dzieci. Nie letniej, a takiej na wiosnę – mówi Marta Kowalska.
LOWES, czyli organizacja pozarządowa nakierowana na pomaganie, szybko ogarnęła pomoc. - Zbieramy tera głównie rzeczy, które są potrzebne tu, w Gorzowie i okolicy. Ale jeśli ktoś przyniesie leki, środki opatrunkowe czy lornetki, to też weźmiemy i przekażemy tym, co jeżdżą do Ukrainy – mówi Marta Kowalska. A do Ukrainy z konwojami jeżdżą ciężarówki ekspediowane przez księdza Artura Grabana z parafii greckokatolickiej w Brzozie i Ługach.
- Nie zbieramy też pieniędzy. Ostatnio, jakoś wczoraj chyba, przyszedł do nas starszy pan i chciał dać 50 zł. Jako że my pieniędzy nie zbieramy, poprosiliśmy żeby z naszą wolontariuszką poszedł do pobliskiej Żabki na zakupy. Pan był szczęśliwy, my też – mówi Grzegorz Witkowski.
- Ponieważ tu cały czas wszystko się zmienia, zatem teraz potrzebujemy żywności, ale nie zupek chińskich. Najlepiej mleko i jego przetwory raz wszystko to, co sam byśmy zjedli. Cały czas zbieramy kremy na odparzenia, środki higieny osobistej dla dużych i małych, proszki do prania, leki przeciwbólowe – wylicza Marta Kowalska. A jedna z wolontariuszek dodaje, że na już zaczynają być potrzebne przybory szkolne – zeszyt, długopisy, kredki, bloki, plecaki oraz wszystkie inne rzeczy, jakie mogą się przydać w szkole czy w przedszkolu.
- Najlepiej jest śledzić to, co piszemy w Internecie, bo na co dzień informujemy o koniecznych rzeczach. Ale i tak jesteśmy zdumieni i zaskoczeni rozmiarami pomocy. I możemy mieć tylko nadzieję, że nie skończy się ona za kilka dni – mówią Marta i Grzegorz.
Roch
Za nami jedenasta edycja bardzo popularnej w Gorzowie akcji ekologicznej ,,Wymień Odpady na Kulturalne Wypady’’.