Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Prosto z miasta »
Apoloniusza, Bogusławy, Gościsławy , 18 kwietnia 2024

W Gorzowie nie ma czegoś takiego jak estetyka

2023-01-03, Prosto z miasta

Dlaczego w Gorzowie jest tak brzydko? – bez większych wątpliwości można zadać takie pytanie o miasto nad Wartą, nawiązując do znanej publikacji o estetyce polskich miast.

medium_news_header_35712.jpg
Fot. Maja Szanter

Kiedy kilka lat temu Piotr Sarzyński napisał ,,Wrzask w przestrzeni – Dlaczego w Polsce jest tak brzydko?”, dotknął wielu kwestii, próbując znaleźć odpowiedź na elementarne pytanie, jakie pojawia się, gdy patrzy się na kraj nad Wisłą. Gorzów nie jest więc wyjątkiem. Można jednak odnieść wrażenie, że w tej wyjątkowości Gorzów zajmuje jedno z czołowych miejsc.

Potencjał to za mało

A potencjał miasto ma wielki  – jest nim położenie. Wijąca się przez centrum rzeka, wzgórza, ogrom zieleni. – Do czasu wojny Landsberg był urbanistycznie rozsądnie i optymalnie zaplanowanym miejscem. Nieudolnie prowadzona polityka w latach 50., 60. i 70. spowodowała, że Gorzów nie wygląda najlepiej – twierdzi Gustaw Nawrocki, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sztuki. – Mamy architekta miejskiego tylko z nazwy. A przecież ma jakiś zakres obowiązków – twierdzi zaś architekt Jerzy Kaszyca.

I ma, do tego spory: współpraca z różnymi wydziałami Urzędu Miasta w zakresie sporządzania planów miejscowych, sytuowania reklam, projektowania inwestycji miejskich, negocjowania wymagań architektonicznych dla inwestorów prywatnych, rewitalizacji. Ponadto w zakresie obowiązków miejskiego architekta jest udział w Miejskiej Komisji Urbanistyczno-Architektonicznej, organizowanie przedmiotowych konkursów oraz działania promocyjno-edukacyjne. Teoretycznie więc architekt może dużo. W praktyce – efekty tych działań nie są specjalnie widoczne.

 

 

– Mam wrażenie, że w momencie podpisania umowy o pracę w magistracie taka osoba traci możliwości skutecznej pracy i nie może za wiele – słyszę od osoby działającej w branży, proszącej o niepodawanie nazwiska.

Może dlatego w Gorzowie powstają takie twory, jak zwycięzca konkursu na najbrzydszy obiekt – dominanta, Galeria Młyńska czy przypominający bunkier budynek u zbiegu ulic Teatralnej i Warszawskiej. Może być to też efekt ,,narcyzmu architektów”, o jakim pisze w książce ,,Księga zachwytów” Filip Springer.  

Jak zwykle się nie da

Coś jest na rzeczy. Kilka lat temu z inicjatywy Marka Pospiesznego, pracownika wydziału sportu, któremu na sercu leżały sprawy estetyki, w magistracie udało się powołać nieformalny zespół składający się z osób z różnych wydziałów, który o tę estetykę miał zadbać. Przez niecałe dwa lata, pod opieką wiceprezydenta Jacka Szymankiewicza, odbywały się spotkania, podjęto pewne działania.

Zespół pochylił się m.in. nad ustawą, potocznie nazywaną krajobrazową z 2015 roku. Dawała ona samorządom narzędzia do stworzenia uchwał i zajęcia się kwestiami estetyki w poszczególnych gminach.

– Po jakimś czasie stwierdzono, że w Gorzowie się nie da. To była krew w piach, dużo obradowania, mało efektów, zerowa chęć współpracy między wydziałami, żadnych wymagań wobec inwestorów – podsumowuje pracę w zespole jedna z osób w nim będących. Grupa przestała istnieć.

W Gorzowie zaprzestano prac nad uchwałą, którą udało się wypracować w wielu polskich miastach. Mają je duże ośrodki, jak Kraków, Gdańsk, Olsztyn, Wrocław, Poznań, ale i mniejsze, jak Nowy Sącz, Cieszyn, Szczawno-Zdrój, Bochnia, Leszno, Sopot. Na dziś to blisko 60 gmin. Tam się dało.

- Wskutek pojawiającego się orzecznictwa w sprawie ,,uchwały reklamowej”, a także mając na względzie trwającą przebudowę centrum miasta, prace nad projektem uchwały zostały czasowo wstrzymane – informuje Wiesław Ciepiela, rzecznik prasowy UM.

Tylko że prace w centrum już się zakończyły, a orzecznictwo dotyczyło głównie miasta stołecznego Warszawy i po wyroku NSA prace nad uchwałą mogą być tam kontynuowane. W Gorzowie również.

Ważne, że kolorowo

Brak przepisów, a co za tym idzie – egzekwowania wymagań sprawia, że w Gorzowie panuje ,,wolna amerykanka”. ,,Szyldoza”, ,,reklamoza”, dowolność kolorystyczna, chaos i tandeta, która trawi centrum i osiedla. O ile na obrzeżach miasta nie jest to aż tak widoczne, to ofoliowane szyby sklepów w bezpośrednim sąsiedztwie katedry czy duże obiekty, jak budynek po kinie Słońce lub Arsenale, opakowane w banery reklamowe, kłują w oczy. Po likwidacji stanowiska plastyka miejskiego, który opiniował projekty, zdaje się, że nikt już nie ma realnej kontroli nad tym, co dzieje się w przestrzeni miasta.

 

 

Problem z plastykiem był jednak taki, że nie miał on narzędzi do tego, by pewne rzeczy się nie wydarzyły. Opanowana przez ,,pastelozę” z lat 90. Polska jak długa i szeroka do dziś jest ofiarą wielobarwnych wieżowców, pomalowanych w kolory nienadające się na tak duże elewacje, do tego w najdziwniejsze figury i wzory.

– Nie mogę zrozumieć takiego malowania, są przecież jakieś zasady, kto to doradzał? – zastanawia się J. Kaszyca. Kłopot polega także na tym, że niewiele osób dostrzega w ogóle, że jest problem. - Po szarości PRL-u kolory stanowiły jakąś odmianę. I nieważne jak, ważne, że kolorowo. A że brzydko? Kogo to martwi? – retorycznie kończy kolejny anonimowy rozmówca. Ten głos wpisuje się w to, co twierdzą prezesi spółdzielni mieszkaniowych.

 

0.Estetyka-01.jpg
1.Estetyka-02.jpg
2.Estetyka-03.jpg
3.Estetyka-04.jpg
4.Estetyka-05.jpg
5.Estetyka-06.jpg
6.Estetyka-07.jpg
7.Estetyka-08.jpg
8.Estetyka-09.jpg
9.Estetyka-10.jpg
10.Estetyka-11.jpg
11.Estetyka-12.jpg
12.Estetyka-13.jpg
13.Estetyka-14.jpg
14.Estetyka-16.jpg
15.Estetyka-18.jpg
16.Estetyka-19.jpg
17.Estetyka-20.jpg
18.Estetyka-21.jpg
19.Estetyka-22.jpg
20.Estetyka-23.jpg
21.Estetyka-24.jpg
22.Estetyka-25.jpg
23.Estetyka-26.jpg
24.Estetyka-27.jpg
25.Estetyka-28.jpg
26.Estetyka-30.jpg
27.Estetyka-31.jpg
28.Estetyka-32.jpg
29.Estetyka-33.jpg
30.Estetyka-34.jpg
31.Estetyka-35.jpg
32.Estetyka-36.jpg
33.Estetyka-37.jpg
34.Estetyka-38.jpg
35.Estetyka-39.jpg
36.Estetyka-40.jpg
37.Estetyka-43.jpg
38.Estetyka-46.jpg
39.Estetyka-5.jpg
40.Estetyka-53.jpg
41.Estetyka-54.jpg
42.Estetyka-70.jpg
43.Estetyka-72.jpg
44.Estetyka-74.jpg
0
01234567891011121314151617181920212223242526272829303132333435363738394041424344

 

– Dla nas najważniejsze było ocieplenie, kolorystyka też była ważna, ale mniej. Konsultowaliśmy te kolory z plastykiem, widocznie miał taką koncepcję – mówi Leszek Kaczmarek, prezes SM Staszica. – Nie widzę nic ohydnego w tych kolorach – uważa Waldemar Borek, zastępca prezesa ds. technicznych SM Dolinki. Nie negujmy tego, co było dwadzieścia lat temu – słyszę w SM Dolinki.

A jednak negować należy, bo na efekty mody z lat 90. będziemy patrzeć przez kolejne 20-30 lat. Nie tylko na elewacjach bloków mieszkalnych, ale także szkół, banków czy hoteli. W dobie kryzysu żadna spółdzielnia nie planuje nawet korekty elewacji, a jedynie czyszczenie powierzchni bloków z glonów i grzybów.

Nic nie pasuje

Nie lepiej jest też w odniesieniu do domów jednorodzinnych. I znowu brak przepisów powoduje, że każdy maluje, jak chce. W krajach skandynawskich, w Niemczech, Grecji, Hiszpanii, Francji, Włoszech dowolność skutecznie hamują przepisy, które narzucają konkretne kolory. Na ogół są to stonowane barwy.

– W Toskanii dopuszczone jest używanie trzech kolorów – mówi G. Nawrocki. W Jerozolimie jest to jeden kolor. W Skandynawii – im bliżej natury, tym lepiej. Na południu Europy – kolory odbijające światło słoneczne, czyli wchodzi też wymiar praktyczny. Budujący dom Niemiec nie pomaluje elewacji na kolor, którego w jego sąsiedztwie nie ma. Ale potrafi to Polak. Widać to w dzielnicach domów jednorodzinnych. Dom beżowy obok domu zielonego, za nim żółty, czerwony, niebieski, jeden z dachem czerwonym, drugi z czarnym, płaskim lub stromym. Do tego każdy dom budowany według innego projektu.

– W miasteczku niedaleko Paryża zastępca mera mówił mi, że tamtejsza rada miasta ustala nawet, jakie rośliny i drzewa można sadzić w przydomowych ogrodach – mówi kolejny rozmówca, proszący o anonimowość. Dodajmy, że są to kraje, gdzie demokracja ma się lepiej niż w Polsce, która się jej ciągle uczy.

Nie trzeba wielkich środków

Oczywiście, mówiąc o estetyce miasta, nie dotykamy tylko sprawy kolorystyki elewacji. To mały element całości – urbanistyki, architektury, układu komunikacyjnego, parkingów, troski o już istniejące obiekty.

– Ogromną rolę widzę w instytucji inspektora nadzoru budowlanego, samo Miasto jest za mało energiczne w działaniach, bo dlaczego latami stoją budynki, które prędzej się zawalą, niż doczekają remontu? – pyta mec. Jerzy Synowiec, od lat prowadzący działania na rzecz poprawy estetyki Gorzowa, autor publikacji ,,Sto miejsc wstydu”. To sypiące się balkony, walące się płoty, garaże, uschnięte drzewa.

Zdaniem J. Synowca można te rzeczy uporządkować i to bardzo często niezbyt wielkim kosztem, a przy tym od ręki.

Każdy jest odpowiedzialny

Nie zrzucajmy też całej winy za wygląd Gorzowa na Miasto. O ile zabetonowanie centrum, ustawianie betonowych donic z kikutami drzew, oklejanie autobusów MZK z szybami włącznie reklamami, przyzwolenie brakiem skutecznych działań na samozagładę wielu obiektów (choćby popolicyjnego obiektu przy Obotryckiej, willi Herzoga na bulwarze czy Schodów Donikąd) jest po stronie władz Gorzowa, to wiele rzeczy zależy od samych mieszkańców.

– Na pozbycie się zawalającego się płotu naprawdę nie trzeba wiele środków, wystarczy uporządkować to miejsce. To często są drobiazgi  – twierdzi J. Synowiec. – Jeżeli przeciętnemu gorzowianinowi nie przeszkadza bałagan we własnym otoczeniu, tak długo miasto będzie zaściankiem – uważa J. Kaszyca.

Agnieszka Dębska, miejski konserwator zabytków podziela opinię, że to my, mieszkańcy tworzymy miasto. – Ważne, aby każdy właściciel obiektu zrozumiał, że nie jest obojętne, co umieści w przestrzeni miasta.

Dotyczy to nie tylko obiektów stałych, sezonowych, jak ogródki letnie przy kawiarniach, ale też poziomu ulicy. Wszechobecne śmieci, puszki, foliowe  i papierowe opakowania, psie kupy, mazanie sprejami po elewacjach, niszczenie wiat przystankowych – za to nie są odpowiedzialni ,,oni”, tylko my, każdy, kto śmieci, kto nie dba, kto nie sprząta. Nie wystarczy jednorazowa akcja ,,Sprzątanie Ziemi”. Może zamiast wielkiego sprzątania należy po prostu o to dbać na co dzień, wówczas nie będzie konieczne czyszczenie przestrzeni z ton brudów. Niby banalne, a nadal niewykonalne.

A to rola edukacji, nie tylko tej zinstytucjonalizowanej, ale też domowej. Dziecko robi to, co obserwuje, a jeżeli obserwuje wyrzucanie śmieci na ulicę przez rodziców czy w ogóle miasto tonące w śmieciach, będzie robiło dokładnie to samo. I, co gorsze, będzie to dla niego normą. Być może dowie się później w przedszkolu i szkole, że to nie jest jednak norma. To zależy od konkretnego nauczyciela. Bo tu pojawia się kolejny problem.

– Programy nauczania w szkole podstawowej nie ujmują zagadnień estetyki, ten temat nie jest w ogóle rozpatrywany. Zresztą tego nie da się wprost wyedukować, to kwestia tradycji, a raczej jej braku. Polak musi się odróżnić od sąsiada, choćby dachem pod innym kątem i oczywiście wyższym – mówi Leszek Jakubowski, wicedyrektor Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych.

Murale bez kontroli

,,Sobiepaństwo”, wybijanie się Polaka na niepodległość estetyczną, brak potrzeby zgrania architektonicznego, brak wyczucia smaku, kontekstu otoczenia, moda  – to przyczyny obecnego stanu rzeczy, nie tylko w Gorzowie.

 

0.Estetyka-41.jpg
1.Estetyka-42.jpg
2.Estetyka-43.jpg
3.Estetyka-44.jpg
4.Estetyka-45.jpg
5.Estetyka-46.jpg
6.Estetyka-47.jpg
7.Estetyka-48.jpg
8.Estetyka-49.jpg
9.Estetyka-50.jpg
10.Estetyka-51.jpg
11.Estetyka-52.jpg
12.Estetyka-53.jpg
13.Estetyka-54.jpg
14.Estetyka-55.jpg
15.Estetyka-56.jpg
16.Estetyka-57.jpg
17.Estetyka-58.jpg
18.Estetyka-59.jpg
19.Estetyka-60.jpg
20.Estetyka-61.jpg
21.Estetyka-62.jpg
22.Estetyka-63.jpg
23.Estetyka-64.jpg
24.Estetyka-65.jpg
25.Estetyka-66.jpg
26.Estetyka-67.jpg
27.Estetyka-68.jpg
28.Estetyka-69.jpg
29.Estetyka-70.jpg
30.Estetyka-71.jpg
31.Estetyka-72.jpg
32.Estetyka-73.jpg
33.Estetyka-74.jpg
34.Estetyka-75.jpg
35.Estetyka-76.jpg
0
01234567891011121314151617181920212223242526272829303132333435

 

W latach 90. była moda na pastelowe elewacje. Teraz mamy modę na murale.

– One się pojawiają bez względu na wszystko. A dobra architektura sama się broni, nie trzeba jej poprawiać. Na ogół niestety te murale są agresywne, choćby ten przy bibliotece wojewódzkiej, długi i niepasujący do tego miejsca. Czy ten na Zawarciu koło II Liceum Ogólnokształcącego – odpacykowana muralem ściana, a reszta kamienicy w katastrofalnym stanie technicznym i wizualnym.  To niemoralne, bo najpierw trzeba było zadbać o remont tego budynku, a potem malować – uważa kolejny rozmówca ,,branżowy”, który nie chce podawać swojego nazwiska.

Murale pojawiają się jak grzyby po deszczu, zdaje się, że celem inicjatorów jest zamalowanie nimi każdej wolnej przestrzeni, co czasem nijak się ma do tejże powierzchni, jak stało się w przypadku kamienicy przy ulicy Góra Powstańców. Praca Andrzeja Wróblewskiego ,,Głowa mężczyzny na czerwonym tle” (będąca zresztą w zasobach muzeum), nie całkiem dobrze wkomponowała się w istniejące tam okna.

– Murale – tak, ale pod kontrolą osób kompetentnych, a w tej chwili mamy wolną amerykankę – ocenia G. Nawrocki.

Gorzów jak Holandia

Patrząc na Gorzów kompleksowo można dojść do wniosku, że jest brzydko. Słusznego, bo pod względem estetyki odstajemy od miast polskich zbliżonych wielkością do Gorzowa.

– Tu nie ma czegoś takiego jak estetyka – to najbardziej skrajna opinia, jaką słyszę od inżyniera budownictwa. – Proszę o inny zestaw pytań, jakoś to będzie, co to da – to zaś słyszę najczęściej.

Pesymizm przebija się we wszystkich rozmowach. Optymistą jest jedynie mec. Synowiec, który widzi sens tworzenia kolejnej publikacji o wyglądzie Gorzowa.

– Tu się urodziłem, znam tu niemal każdy kamień. Widzę, że coś się zmienia na plus. Wierzę, że przy podjęciu działań możemy być miastem takim, jakie są w Holandii, zadbanym i spójnym. Wystarczy dziesięć lat działań i mamy na to szanse – przekonuje.

Nadzieja umiera ostatnia, stąd na każdym moim spotkaniu pojawia się wątek potrzeby dyskusji. Z radnymi, z władzami miasta, z mieszkańcami.

– Chętnie wziąłbym udział w takim panelu – twierdzi J. Kaszyca. Organizatorem takich debat było już w przeszłości Miasto. Rozmawiano o tym przy okazji wdrażania Miejskiego Programu Rewitalizacji, po konsultacjach społecznych na temat miejsc wspólnych powstał raport ,,Miasto-wizja”, odbyło się seminarium połączone z warsztatami ,,Estetyka pod lupą”. Pojawiły się też inicjatywy oddolne. Efektem niektórych z nich były mini ogródki, z kwiatkami otoczonymi oponami w roli ogrodzenia…

Czy otoczenie, w którym funkcjonujemy na co dzień, ma w ogóle dla przeciętnego gorzowianina znaczenie? Czy czujemy potrzebę rozmawiania o przestrzeni miejskiej? Czy jeżeli tak, to jak można zmienić miasto, by było miejscem schludnym, ładnym, spójnym, w którym sami będziemy czuli się dobrze i do którego bez wstydu zaprosimy kogoś, by pokazać ładne i przyjazne miasto?

Czy mimo że – być może – jest to ważne, będziemy czekali w marazmie, narzekając albo nie zwracając uwagi na to, co wymaga poprawy? Władze – aż inicjatywę podejmą mieszkańcy, a mieszkańcy – aż zrobi coś Miasto?...

Tekst i zdjęcia: Maja Szanter

PS. Mimo próby uzyskania odpowiedzi na pytania dotyczące niniejszego artykułu od architekta miejskiego, nie otrzymałam z urzędu żadnej informacji.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x