2022-09-19, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Aleksa Koliadycha, kanadyjkarza Admiry Gorzów, tegorocznego mistrza świata
- Kiedy trzy lata temu leżał pan w szpitalu po ciężkim wypadku drogowym myślał pan, że w tak krótkim czasie zostanie najszybszym kanadyjkarzem na świecie?
- To było na przejściu dla pieszych w Inowrocławiu. Ledwo uszedłem z życiem, a będąc w szpitalu dostałem mnóstwo wiadomości od przyjaciół, znajomych, kibiców i wszyscy mnie wtedy bardzo motywowali. Już wtedy czułem, że dostaję ,,kopa’’. Zresztą chyba każdy zawodnik ciężko trenujący tak trudną dyscyplinę, jak pływanie na kanadyjkach, wierzy że kiedyś przyjdzie jego dzień i osiągnie duży sukces. Ja w to wierzyłem, a kiedy w tym roku na obozie w Wałczu zacząłem pływać naprawdę szybko poczułem, że może to być dla mnie udany sezon. Do tego nowym moim trenerem w kadrze został Marek Ploch, współpraca z nim układa się bardzo dobrze, nabrałem pewności siebie i dzisiaj cieszę się ze złota w mistrzostwach świata oraz brązu mistrzostw Europy.
- Zdobywa pan medale dla reprezentacji Polski, aczkolwiek w pańskich żyłach płynie ukraińska krew. Jak pańskie wyniki przyjmują najbliżsi, przyjaciele, znajomi mieszkający w Ukrainie?
- Cała moja rodzina, przyjaciele, wszyscy mieszkają w Chersoniu, a więc w mieście okupowanym przez Rosjan, gdzie teraz trwają walki. Oczywiście oni mnie mocno wszyscy wspierają, ale to bardziej ja przeżywam, co się tam dzieje.
- W Gorzowie mieszka pan od 2015 roku. Już czuje się pan u nas swobodnie, czy ciągle odczuwa, że jest tylko gościem i jak pan lubi spędzać czas wolny?
- Czuję się bardzo dobrze. Zdążyłem poznać mnóstwo wspaniałych ludzi, którzy od początku mojej obecności otoczyli mnie opieką. Dziękuję przede wszystkim władzom gorzowskiego AWF-u, którzy pozwolili mi studiować i bardzo pomagają. Dziękuję Admirze, że wzięła mnie do klubu, bo wcale nie myślałem o robieniu profesjonalnej kariery sportowej. Chciałem studiować. Dzisiaj połączenie uprawiania sportu na najwyższym światowym poziomie z nauką nie jest rzeczą prostą, ale jak czuje się tą pomoc, to łatwiej jest wszystko sobie poukładać. W Gorzowie zaaklimatyzowałem się bardzo dobrze, dla mnie to już jest taki drugi dom, na równi z tym w Ukrainie. A czas wolny to najchętniej spędzam na grze w bilarda, jeździe rowerem po urokliwych trasach wokół miasta, szczególnie upodobałem sobie te w Kłodawie. Jak mam wolne to unikam wody, a jak mam treningi i jestem w Gorzowie, to wtedy pływam po Warcie.
RB
Trzy pytania do Jakuba Butryma, ojca miniżużlowca Młodej Stali