2022-04-15, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Niby śniadanie takie samo, a jednak nie takie samo. Niby można pójść na spacer i popatrzeć na kwitnące wierzby. Niby jest spokój, ale go nie ma.
Nie ma spokoju od 24 lutego. Wtedy o 5.00 zmieniła się europejska rzeczywistość. W Ukrainie wybuchła wojna, a polska granica stała się granicą wolnego, spokojnego świata. Do granicy z jednej strony ciągnęli i ciągną uchodźcy. Ludzie wyrzuceni z własnych domów, którzy uciekali i uciekają przed bombami i rzezią. Po drugiej stronie, tej spokojnej i wolnej natychmiast pojawili się ludzie dobrej woli. Jedni z odzieżą, jedzeniem i ogromną determinacją – koniecznością pomocy oraz przekonaniem, że tak właśnie trzeba, bo inaczej nie można. Inni jeszcze oferując mieszkanie, pokój czy choćby ciepły kąt u siebie.
To, co się wydarzyło od tamtego czasu, przerosło wszystkich. Większość z nas ruszyła do pomocy. Większość, bo nie wszyscy, co nie jest niczym niezwykłym. Tu w mieście natychmiast powstały miejsca noclegowe, do pracy ruszyli wolontariusze z językami rosyjskim i ukraińskim. Przedsiębiorcy, niekiedy wręcz ze łzami wyprawiali swoich dobrych od lat pracowników na wojnę ze słowami – tylko nie dajcie się tam zabić. Jeszcze inni stali po kilkadziesiąt godzin w Korczowej, Medyce, Hrebennem w oczekiwaniu na rodziny właśnie tych, co poszli na wojnę.
Co za czas nam nastał…Wojenny czas.
A teraz przyszedł świąteczny czas. Dla wielu z nas trudny, bo z lękiem o rodzinę tam gdzieś, w Ukrainie. Przecież wielu z nas ją ma. Dla innych jeszcze trudniejszy, bo z gośćmi, którzy stali się nimi, bo zwyczajnie nie mieli wyjścia. Trudno będzie siedzieć i spokojnie jeść śniadanie. Trudno będzie dokazywać w Śmigusa Dyngusa.
Nikt z nas nie przypuszczał, że nagle słowo znane z podręcznika i być może odległych ech – słowo wojna – nabierze aż tak realnego, dotykalnego, namacalnego znaczenia.
Ja nie mogę od 24 lutego spać, nie mogę się oderwać od informacji o tym, co tam. Teraz będę musiała usiąść przy stole. Nie wiem, czy mnie się to uda. Ale każdemu z nas, wszystkim moim przemiłym i dobrym znajomym, a przecież innych nie mam, życzę jednak, żeby to był spokojny czas. Bo tego teraz nam i naszym gościom najbardziej potrzeba.
I jeszcze jedno…. Będzie dobrze. Głęboko w to wierzę.
Renata Ochwat
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.